Zbroja na niedzielę

W każdy weekend od wczesnej wiosny do późnej jesieni polskie rycerstwo ściera się w zamkowych murach. I, jak twierdzą współcześni rycerze, nie chodzi tu o okładanie się żelastwem

Publikacja: 19.09.2007 14:52

Turniej rycerski na zamku w Łęczycy

Turniej rycerski na zamku w Łęczycy

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Miecza imają się dziś - to znak czasów - także białogłowy. Maja Olczak, księgowa w jednej z wielkich firm warszawskich, nie tylko zwyciężyła w damskim turnieju zorganizowanym tego lata pod Grunwaldem, lecz sprawiła srogie cięgi także paru męskim współzawodnikom. Jej mąż Krzysztof, na co dzień pracownik techniczny ekipy filmowej, zalicza się z kolei do najznamienitszych rycerzy w kraju. W tym roku w finałowym pojedynku Ligi Rycerskiej uległ tylko Łukaszowi Płazie, czyli sławnemu "Płazikowi". Olczakowie są jedną z wielu już par małżeńskich, które poznały się na turniejach.

-Zawsze lubiłem rywalizację, wcześniej uprawiałem sporty walki. Ale uczestniczymy w turniejach głównie po to, żeby oderwać się od szarej rzeczywistości, pośpiechu i spędzić choć kilka dni wśród przyjaciół -wyjaśnia Krzysztof Olczak.

- Żadne wakacje w tropikach nie wytrzymują porównania z tygodniem obozowania pod Grunwaldem -twierdzi jeden z najstarszych stażem polskich rycerzy, miecznik Kapituły Rycerstwa Polskiego Michał Wojtysiak, adwokat z Łodzi.

Ostatni zakuci w zbroje rycerze zniknęli z areny dziejów z końcem XV w. wraz z pojawieniem się broni palnej, schyłkiem ustroju feudalnego i zmianą roli stanu rycerskiego. Ale idee rycerskie, rycerska kultura i heroiczna tradycja okazały się nad podziw żywotne. Dziesiątki tysięcy osób w całej Europie sięga dziś po miecze, zakłada zbroje, uczestniczy w średniowiecznych bitwach i wsłuchuje się w dawne chansons de geste opiewające rycerskie czyny.

W Polsce współczesnej pierwsze turnieje i bale rycerskie organizowano już przed 30 laty na zamku w Golubiu-Dobrzyniu. Bractwa rycerskie, jako że to bądź co bądź grupy zbrojne, nie mogły w PRL rozwinąć skrzydeł. Boom rycerski zaczął się po transformacji ustrojowej. Jego pionierami byli działacze kultury z Gniewu, którzy na własną rękę zaczęli odbudowę krzyżackiego zamku. Dziś ocenia się, że rycerskim rzemiosłem para się w kraju ponad 10 tys. osób. Dla większości z nich to tylko niedzielna zabawa. Rycerzy z prawdziwego zdarzenia, dbających o rycerski etos i zachowanie realiów historycznych, są 2 - 3 tys. Spora część to członkowie kilkudziesięciu najpoważniejszych bractw, które powołały dożycia Kapitułę Rycerstwa Polskiego.

To, że szlachetne idee zrodzone w feudalizmie okazały się tak pociągające wczasach budowy kapitalizmu wolnorynkowego, nie jest chyba kwestią przypadku.

-Najcenniejsza w ruchu rycerskim jest czystość i klarowność zasad - podkreśla Waldemar Młodawski, kanclerz kapituły. - Staramy się postępować fair również wżyciu codziennym.

Rycerzy bractw podlegających kapitule obowiązuje reguła rycerska. Według niej istnieją trzy święte przymioty rycerza: "czystość w miłości i prawdzie, cześć rycerska moc uczynku rodząca i sprawność oręża, ku obronie słabych i przestrodze niesprawiedliwych".

- Obowiązuje nas prawdomówność, troska o słabszych i zasada, że wszelkie waśnie między rycerzami mają ustać przed zachodem słońca. Bardzo oto trudno w dzisiejszym świecie, ale w naszych małych, zżytych bractwach udaje się nam tych reguł przestrzegać - twierdzi Wojciech Jakubowski, namiestnik bractwa Signum Temporis na zamkach w Uniejowie i Łęczycy.

W ciepłe dni Waldemar Młodawski, ekonomista, specjalista do spraw nadzoru właścicielskiego w jednym z dużych przedsiębiorstw bydgoskich, wychodzi na miasto w swej rycerskiej lnianej koszuli. Ręcznie szyta według średniowiecznych wzorów, w niczym według niego nie ustępuje tym od Armaniego. Na ryby często jeździ w rycerskim płaszczu, który, choć z naturalnych tkanin, doskonale chroni od deszczu.

-Wyobrażenie, że rycerze to goście, którym chodzi o wzajemne okładanie się żelastwem, jest całkowicie fałszywe -podkreśla.

U Młodawskich podaje się kolację w glinianych misach i siada na zydlach będących replikami eksponatów archeologicznych.

W wielu rycerskich domach współczesność przeplata się ze średniowieczem. Większość członków bractw rycerskich to bowiem miłośnicy historii, którzy nie szczędzą czasu i trudu, by w najdrobniejszych szczegółach odtworzyć przeszłość - zarówno obyczaje, jak i kulturę materialną. W niektórych bractwach wymaga się, by kandydat na rycerza najpierw sprawił sobie godne średniowieczne odzienie, dopiero wtedy wolno mu postarać się o miecz.

Są i bracia, którzy nigdy po miecz nie sięgali. Krzysztof Kulczyński, nauczyciel z Łodzi, wnosi np. do swego bractwa element duchowości jako dominikański przeor i inkwizytor. Zdarzało mu się już nawet dwa razy dziennie palić na stosie tę samą czarownicę, w którą z wielkim talentem wciela się jedna z dam uniejowskiego dworu. -Bywa, że publiczność nie zauważa, że przed podłożeniem ognia wymieniamy ją na kukłę -wyjaśnia.

Nie ma co ukrywać, że wielu rycerzy, zwłaszcza młodszych wiekiem, po prostu lubi się bić. Ale i oni, wpisując się w modny nurt archeologii eksperymentalnej, studiują dawne traktaty i dociekają, jak posługiwano się przed wiekami mieczem długim albo toporem.

Każdy zanurza się w średniowiecze na swój własny sposób.

Ale wszystkich łączą rycerskie biwaki. Wyłącza się wtedy komórki i zdejmuje zegarki. W kociołkach warzy się kasza, na ręcznie kutych rusztach skwierczy mięsiwo, a grajek gra na flecie średniowieczne melodie.

Sezon rycerski trwa od kwietnia do początku października, w lecie odbywają się nawet dwa, trzy turnieje w tygodniu. Największa impreza rycerska to rekonstrukcja bitwy pod Grunwaldem, w której uczestniczy prawie tysiąc rycerzy i piechoty.

Początkowo na turniejach można było oglądać tylko walki pokazowe, symulowane, często z drewnianą bronią. Obecnie walczy się według reguł full contact, używając prawdziwego oręża, głównie mieczy jednoręcznych lub tzw. półtoraręcznych, toporów i włóczni. Krawędzie broni muszą być dla bezpieczeństwa zaokrąglone i mieć odpowiednią grubość (miecz min. 1,5 mm). Mieczami nie wolno zadawać pchnięć i uderzać pod zbyt małym kątem. Walczących chroni zbroja. Rzadziej z blachy - płytowa, pełna, jaką znamy z klasycznych rycin (waży nawet 60 kg), częściej łuskowa lub kolczuga chroniąca tułów, ramiona i uda (ok. 30 kg). Wygodne i odporne na ciosy są też pancerze ze skóry z nitowanymi elementami stalowymi.

Na potrzeby rycerzy pracuje kilkudziesięciu mieczników, płatnerzy i warsztatów krawieckich. Miecz, jeżeli kupuje się go od kowala jako półprodukt do samodzielnego wykończenia, można mieć już za 250 zł. Najdroższe, bogato zdobione, złocone miecze z damasceńskiej stali kosztują nawet 4 - 5 tys. zł. Najtańszy topór to wydatek ok. 200 zł, hełm 200 zł, hełm z zasłonką, czyli przyłbicą, 400 - 800 zł. Kolczugę można kupić już od 300 zł. Kompletna zbroja lekka dobrej jakości kosztuje ok. 2 tys. zł. Zbroja płytowa zdobiona od 5 do 10 tys. zł.

W tym roku w całej Polsce odbyło się 59 turniejów rycerskich. Najbliższy: 22 - 23 września, XII Turniej w Dębnie "O Złoty Warkocz Tarłówny" (Dębno, woj. małopolskie).

Miecza imają się dziś - to znak czasów - także białogłowy. Maja Olczak, księgowa w jednej z wielkich firm warszawskich, nie tylko zwyciężyła w damskim turnieju zorganizowanym tego lata pod Grunwaldem, lecz sprawiła srogie cięgi także paru męskim współzawodnikom. Jej mąż Krzysztof, na co dzień pracownik techniczny ekipy filmowej, zalicza się z kolei do najznamienitszych rycerzy w kraju. W tym roku w finałowym pojedynku Ligi Rycerskiej uległ tylko Łukaszowi Płazie, czyli sławnemu "Płazikowi". Olczakowie są jedną z wielu już par małżeńskich, które poznały się na turniejach.

Pozostało 91% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Kultura
Stanisław Tym opowiada o trudzie felietonisty
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką