– Otrzymaliśmy ponad 200 zgłoszeń – mówi Mirosław J. Błaszczyk, dyrektor artystyczny katowickiej imprezy. – Wybraliśmy czterdziestkę i moim zdaniem poziom powinien być wysoki, choć ferowanie takich opinii jedynie po obejrzeniu nadesłanych kaset nie jest łatwe.
W VIII Międzynarodowym Konkursie Dyrygenckim im. Grzegorza Fitelberga chciało na przykład wziąć udział 21 Japończyków, ale komisja zakwalifikowała tylko jednego z nich. Najliczniejsza, siedmioosobowa ekipa przyjeżdża do Katowic z USA. Są przedstawiciele Europy, Azji, obu Ameryk i Australii. Dominują oczywiście mężczyźni, a wśród siedmiu zakwalifikowanych kobiet trzy z nich to Polki.
– Duże zainteresowanie katowickim konkursem świadczy o jego randze, zwłaszcza że jest on wyjątkowo trudny – uważa przewodniczący jury Tadeusz Strugała. – Do każdego z trzech etapów uczestnik musi przygotować aż kilkanaście utworów, by wylosować jedynie dwa z nich. A w finale musi sprawdzić swe umiejętności dyrygując utworem współczesnego polskiego kompozytora.
Konkursy dyrygenckie są trudne i kosztowne. – Do dyspozycji uczestników dajemy stuosobową orkiestrę Filharmonii Śląskiej, która musi być gotowa do wielogodzinnej pracy przez tydzień – wyjaśnia dyrektor konkursu Grażyna Szymborska. Budżet imprezy wynosi 3 miliony złotych, z czego połowę pokrywa Ministerstwo Kultury.
Grzegorz Fitelberg po II wojnie osiadł w Katowicach, gdzie prowadził orkiestrę radiową, dziś znaną jako NOSPR. Jako dyrygent promował najnowszą muzykę polską. Dlatego w tym roku imprezie nazwanej jego imieniem towarzyszy konkurs kompozytorski. Zwycięski utwór – "Symphony No. 2" Bartosza Kowalskiego-Banasewicza – wykonano na piątkowym koncercie Filharmonii Śląskiej.