Z ponad 40 utworów rewelacyjnego albumu „Skarbiec Lwowski. Szczepko i Tońko wśród gwiazd piosenki” ponad połowa ma w tytule nazwę miasta lub związanych z nim motywów. Ale i w pozostałych piosenkach czy dialogach ujawnia się niepowtarzalny urok, humor i temperament mieszkających tam ludzi.
Na pierwszej płycie odnajdujemy Lwów przedwojenny. Ten szczęśliwy, radosny – gdzie „i bogacz, i dziad tu są za pan brat i każden ma uśmiech na twarzy”, jak Szczepko i Tońko (Kazimierz Wajda i Henryk Vogelfaenger) śpiewali do tekstu Emanuela Schlechtera i muzyki Henryka Warsa w piosence „Tylko we Lwowie” z filmu „Włóczęgi”. Bawią dialogowe przekomarzanki ich obu w „Serniku” czy „Przy telefonie”.
Z drugiej płyty, z utworami z lat wojny i późniejszych, przebija tęsknota, ale i wciąż niegasnąca nadzieja powrotu w rodzinne strony. Dobitnie wybrzmiewa to w piosence „Piechotą do Lwowa” Gwidona Boruckiego: „Gdybym mógł, to bym dzisiaj z ochotą hulał boso piechotą do Lwowa – deklaruje autor. – Jak tu żyć na tym świecie, no powiedz pan sam, człowiek ciałem jest tutaj, a duszą jest tam”.
W piosence „Ta joj ta Lwów” Nina Oleńska stwierdza słowami Feliksa Konarskiego: „Powiedzieli idźcie precz, ale serca nie wyrwali, bo to niemożliwa rzecz”. I gorzko ironizuje: „Kurtyna się zrobiła, że aż podnieść nie ma sił, chodziło im, że akurat Lwów przed kurtyną był, więc niech się nikt nie dziwi, że po lwowsku powiem tak, niech ten Poczdam krew zaleje, a niech tę Jałtę trafi szlag”.
Płyty lśnią od gwiazd pierwszej wielkości. Wśród autorów i wykonawców są też m. in. Renata Bogdańska, Włada Majewska, Zofia Terné, Wiktor Budzyński, Stanisław Czerny (Estecz), Jan Ernst (Eryan), Marian Hemar, Alfred Kowalski, Kornel Makuszyński, Adam Wysocki.