Magia dziewczyny z kontrabasem

Swoim występem na Festiwalu Jazztopad amerykańska wokalistka i kontrabasistka Esperanza Spalding oczarowała publiczność pokazując niezwykły talent kompozytorki i autorki tekstów potrafiącej zrobić wielki show.

Aktualizacja: 26.11.2018 11:29 Publikacja: 26.11.2018 11:26

Esperanza Spalding podczas spotkania z publicznością

Esperanza Spalding podczas spotkania z publicznością

Foto: Fotorzepa, Marek Dusza

A trzeba podkreślić, że znaczną część niemal dwugodzinnego koncertu wykonała solo śpiewając, melodeklamując i grając na kontrabasie. Towarzyszył jej pianista Alexander Hawkins, z którym grała pasjonujące, improwizowane duety. Zanim wyszła na scenę wypełnionej do ostatniego miejsca Sali Głównej Narodowego Forum Muzyki, spotkała się z publicznością w zatłoczonej kafejce. Laureatka czterech nagród Grammy, w tym dla najlepszej nowej artystki (2011) i za wokalny album roku 2014 („Radio Music Society”) przyszła w długim swetrze prosto z próby i od razu pochwaliła salę NFM za świetną akustykę.

– To przyjemność występować w takim miejscu, wszystkie sale koncertowe powinny być tak budowane – podkreśliła. Odpowiadając na pytania była dowcipna i poważna zarazem, skupiona na odpowiedziach i bezpośrednia. Czuła się swobodnie nie oszczędzając głosu, mimo, że za chwilę miała wyjść na scenę. Spotkanie z publicznością, które stało się tradycją festiwalu Jazztopad, trwało czterdzieści minut. Pół godziny później przebrana w czarny kostium z wielkim napisem „Life Force” na piersiach wyszła na scenę i zaczęła koncert od śpiewu a cappella. Tylko nieznaczne uderzenia grzbietem dłoni o drugą dłoń nadawały rytm temu popisowi erudycji i chęci nawiązania bliskiego kontaktu z publicznością.

Esperanza należy do tych wokalistek, które śpiewająco opowiedziałyby historię swojego życia od kołyski do dziś, poprowadziły wykład z teorii muzyki lub filozoficzną rozprawę na tematy socjalne. Warto przypomnieć, że pięć tygodni temu ukazał się mini-album artystki „12 Little Spells” (12 małych zaklęć), na którym każda z dwunastu piosenek jest poświęcona… ludzkim organom, jak mózg, kręgosłup. Do każdego utworu nagrała wideoklip i wszystkie opublikowała 19 października w dniu premiery płyty. Miesiąc później 19 listopada rozpoczęła trasę koncertową po USA i Kanadzie, podczas której każdy koncert będzie inny, bo poświęcony innej piosence. Nagranie wideo zostanie zmontowane w film, który zobaczymy za rok.

Na Jazztopad przyleciała z Los Angeles wykorzystując lukę w terminarzu koncertów. W drugim utworze wykonanym we Wrocławiu sięgnęła po kontrabas. – Jeśli jest na sali ktoś, kto ze swego życia uczynił sztukę, ta piosenka jest dla Ciebie – zapowiedziała. Śpiewając kolejny temat po hiszpańsku dała publiczności do zastanowienia, skąd wzięło się jej imię, które w tym języku oznacza „nadzieję”. Śniada karnacja skóry, fryzura afro, drobna postura i delikatne dłonie zupełnie nie pasują do wielkiego kontrabasu o grubych, twardych strunach. A Esperanza Spalding szarpie je z zadziwiającą łatwością wyczarowując z nich ujmujące melodie i poruszające rytmy. Przecież napis „life force” nie był przypadkowy.

Akompaniowała sobie uderzając pudło dłońmi, grała porywające duety z pianistą, jak para wytrawnych jazzmanów. Wspominała o pierwszym kontakcie z Wayne’em Shorterem, do którego napisała list z pytaniem, czy możne napisać słowa do jego kompozycji, choć wiedziała, że nie lubi, gdy się je śpiewa zamiast grać. – Wayne zadzwonił do mnie i powiedział: Do It! – wspominała. Zaśpiewała też piosenkę, którą skomponowała na zamówienie Herbiego Hancocka i UNESCO, a także przebój Brazylijczyka Miltona Nascimento. Ten ostatni po portugalsku.

Przejmujące wrażenie zrobiła piosenka „Tangerine” (Mandarynka), o dziewczynie, która wpadła w tryby show bizensu, została wykorzystana i wyrzucona za drzwi szefa wytwórni. Esperanza najwyraźniej nie daje sobą dyrygować i sama dyktuje warunki mając przy tym swobodę artystycznej działalności.

Wywołana na bis zachęciła publiczność do podawania rytmu klaskaniem i powtarzania partii wokalnych. Na drugi bis została z publicznością sam na sam opowiadając melodyjnie o trudnej pracy górników. Jednak największe wzruszenie wywołał bis trzeci, na który wybrała piosenkę Abbey Lincoln „Throw It Away”. Akompaniując sobie na kontrabasie w najlepszym stylu śpiewała: „Odrzuć wszystko, daj swą miłość, żyj swoim życiem każdego dnia i trzymaj swoje ręce szeroko otwarte”.

Występ Esperanzy Spalding zapadnie nam głęboko w pamięci i to z bardzo pozytywnym przesłaniem. Zaś 15. Festiwal Jazztopad zasłynął solowymi występami: Chicka Corei, Brada Mehldaua i właśnie amerykańskiej dziewczyny z fryzurą afro szarpiącą struny kontrabasu i śpiewającą mądre słowa.

A trzeba podkreślić, że znaczną część niemal dwugodzinnego koncertu wykonała solo śpiewając, melodeklamując i grając na kontrabasie. Towarzyszył jej pianista Alexander Hawkins, z którym grała pasjonujące, improwizowane duety. Zanim wyszła na scenę wypełnionej do ostatniego miejsca Sali Głównej Narodowego Forum Muzyki, spotkała się z publicznością w zatłoczonej kafejce. Laureatka czterech nagród Grammy, w tym dla najlepszej nowej artystki (2011) i za wokalny album roku 2014 („Radio Music Society”) przyszła w długim swetrze prosto z próby i od razu pochwaliła salę NFM za świetną akustykę.

Pozostało 87% artykułu
Kultura
Plenerowa wystawa rzeźb Pawła Orłowskiego w Ogrodach Królewskich na Wawelu
Kultura
Powrót strat wojennych do Muzeum Zamkowego w Malborku
Kultura
Decyzje Bartłomieja Sienkiewicza: dymisja i eurowybory
Kultura
Odnowiony Pałac Rzeczypospolitej zaprezentuje zbiory Biblioteki Narodowej
Kultura
60. Biennale Sztuki w Wenecji: Złoty Lew dla Australii
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?