Choć festiwal odbywa się dopiero po raz czwarty, nie wymaga rekomendacji, gdyż zyskał już uznanie publiczności. Podtytuł tegorocznej edycji – „Od Pogorelicia do Czajkowskiego” – jest bardzo chwytliwy, wymaga jednak wyjaśnienia.
Nie trzeba tłumaczyć, kim jest Ivo Pogorelić, ale nasuwające się nieodparcie skojarzenie przywołane drugim nazwiskiem będzie jednak mylne. W programie znalazł się, co prawda, muzyczny hit: koncert b-moll Piotra Czajkowskiego w wykonaniu wschodzącej gwiazdy światowej pianistyki Jewgienija Sudbina, organizatorzy chcą jednak przypomnieć innego kompozytora i pianistę zarazem.
Tym artystą jest zmarły w 1982 roku w wieku 47 lat Andrzej Czajkowski, ciągle u nas zbyt mało znany. Nie tylko dlatego, że połowę życia spędził poza Polską. Choć wypowiadały się o nim z uznaniem sławy muzycznego świata, jego dorobek kompozytorski pozostaje rozproszony.
Od kilku jednak lat muzyka Andrzeja Czajkowskiego powoli wraca na nasze estrady, choćby II koncert fortepianowy, dedykowany wielkiemu pianiście Radu Lupu, który był jego pierwszym wykonawcą w 1972 roku. Obecnie propagatorem utworu stał się Maciej Grzybowski, prezentował go już w kraju, teraz nareszcie zagra w Warszawie podczas festiwalu.
Zestawienie nazwisk Pogorelicia i Czajkowskiego nie jest przypadkowe. Polak wziął udział w Konkursie Chopinowskim w 1955 roku, zdobył VIII nagrodę. Ivo Pogorelić wystartował w tej rywalizacji 25 lat później, niedopuszczenie go do finału wywołało lawinę protestów, a jemu samemu ułatwiło potem karierę. Obaj niejednokrotnie wykonywali utwory Chopina na recitalach w świecie, nagrywali je na płyty. Ich interpretacje – choć stylistycznie różne – cechuje to samo indywidualne, twórcze podejście do Chopinowskiej muzyki.