Martha oraz jej wspaniali koledzy

Wielkich nazwisk nie brakowało w żadnej z trzech edycji festiwalu, ale jego początek okazał się dość zaskakujący

Publikacja: 19.06.2008 07:46

Martha oraz jej wspaniali koledzy

Foto: Rzeczpospolita

Tak naprawdę bowiem to nie Fryderyk Chopin, lecz holenderski dyrygent Frans Brüggen ze swą Orkiestrą XVIII Wieku stał się bohaterem koncertów w 2005 roku. Ale też przygotował nie lada atrakcję – dziewięć symfonii Ludviga van Beethovena. Ukazał, jak zmieniał się styl i rozwijał talent kompozytora, a wyobraźnia nakazywała mu przełamywać stare kanony.

Interpretacje holenderskiego dyrygenta, choć oparte na głębokiej analizie, tętniły życiem, pulsowały emocjami, zachwycały rozmaitymi detalami. Taki Beethoven pozbawiony jest patosu, a ponieważ instrumenty z epoki, których używa orkiestra, brzmią delikatniej, dostrzec więc można było każdy najdrobniejszy szczegół muzyki. Zachwycająca była plastyczność brzmienia, ale i interpretacyjna mądrość Fransa Brüggena.

Ogromne powodzenie tych wieczorów zadecydowało, z pewnością, że Orkiestra XVIII Wieku stała się zespołem-rezydentem festiwalu, przede wszystkim jako zespół towarzyszący pianistom w utworach na fortepian z orkiestrą Chopina. Te interpretacje stały się ozdobą serii płytowej z kompletem utworów kompozytora wykonywanych na instrumentach z epoki, którą wydaje Narodowy Instytut Fryderyka Chopina. Na festiwalu Frans Brüggen stara się jednak dodać coś od siebie, na przykład wspaniale zagraną przez jego zespół symfonię c-moll „Wielką” Schuberta w 2007 roku.

Artystyczną konkurencję ma jednak każdego roku coraz mocniejszą. Tak było już podczas drugiej edycji festiwalu, która zyskała podtytuł „Od Mozarta do Gulda”, konfrontując przy okazji różne generacje i style wykonawcze. Wystąpił zatem 72-letni Fou Ts’ong, legenda światowej pianistyki i znakomity jak zawsze Garrick Ohlsson. Piękny recital chopinowski dał Rafał Blechacz, ale absolutnym wydarzeniem 2006 roku stał się przyjazd Marthy Argerich.

Pozyskać tę artystkę jest ogromnie trudno. I tym razem zmieniała daty, programy, ale w końcu zjawiła się na estradzie Filharmonii Narodowej. Najpierw pokazała się w towarzystwie braci Guldów – Paula i Rico, synów wielkiego wirtuoza Friedricha Guldy, który był jej profesorem. Ze znacznie młodszymi partnerami pokazała, że nawet tak błahy utwór jak koncert F-dur na trzy fortepiany, napisany przez Mozarta dla hrabiny Londron i jej dwóch córek, może mieć ogromny urok.

Potem Martha Argerich porwała widownię koncertem c-moll na fortepian, trąbkę i orkiestrę smyczkową Szostakowicza. Choć od jej triumfu w Konkursie Chopinowskim minęło ponad 40 lat, zachowała młodzieńczy temperament, silne, męskie uderzenie i znakomitą technikę. Mając takie atuty, może swobodnie tworzyć wspaniałe interpretacje. Znakomicie podążał za nią 24-letni trębacz, Jakub Waszczeniuk. Nic dziwnego, że zachwycona publiczność zmusiła ich do powtórzenia finału utworu.

Najwspanialszym artystą trzeciej edycji w 2007 roku – zatytułowanej „Wokół wielkiego romantyzmu” – okazał się Nelson Freire. 63-letni Brazylijczyk nie stara się olśnić słuchaczy efektownymi sztuczkami, jego osobiste interpretacje wynikają z dogłębnej znajomości epoki i stylu kompozytora. Koncert f-moll Chopina potraktował jako wymagające rozmachu, na wskroś romantyczne dzieło. W koncercie d-moll Brahmsa, będącym właściwie symfonią z wyeksponowaną partią fortepianu, potrafił zachować dla siebie dominującą pozycję, prowadził jednak czujny dialog z orkiestrą.

Festiwal potrafi też zachęcić znanych artystów, by pokazali się w innych wcieleniach. Tomasz Stańko zgodził się zatem wykorzystać kilka tematów z utworów Chopina, czego nigdy nie robił. Po raz pierwszy wystąpił też w duecie z japońskim pianistą Makoto Ozone, który dobrze czuje się w muzyce klasycznej i w jazzie. W wieczorze romantycznych improwizacji obaj sięgnęli do Chopina, najefektowniej wypadło Preludium e-moll Nr 4 z op. 24. Japoński pianista grał jego główny motyw, stopniowo wszakże go przetwarzając, polski trębacz nakładał na to własną muzykę, świetnie zharmonizowaną z klimatem chopinowskiego oryginału.

Każdego roku ta impreza prezentuje również młodych pianistów, którzy odnieśli już pierwsze sukcesy, ale wielka kariera jest wciąż przed nimi. A także potrafić odkryć publiczności już uznanych w świecie, a u nas niedocenianych. Takim festiwalowym odkryciem stał się z pewnością urodzony w Australii w 1979 roku Krystian Bezuidenhout – pianista o ogromnej wrażliwości, co udowodnił w 2006 roku interpretacjami koncertów Mozarta na fortepianie z epoki. Klasę potwierdził rok później w utworach Beethovena, w których towarzyszyła mu Orkiestra XVIII Wieku.

Festiwalowym odkryciem dla publiczności stała się także Lilya Zilberstein. Jej interpretację koncertu b-moll Czajkowskiego w 2007 roku można uznać za wzorcową – była rozlewnie prowadzona fraza, moc połączona z poezją oraz niezbędna dawka wirtuozerii. Również w solowym recitalu złożonym z wielkich romantycznych cykli (np. „Consolations” Liszta, Intermezza op. 117 czy „Wariacje na temat Paganiniego” Brahmsa) ukazała walory swej pianistyki, którą cechuje symfoniczny rozmach i absolutna pewność interpretacyjna.

Do takich gwiazd niekiedy dołączają również polscy artyści – na przykład Janusz Olejniczak, który w ubiegłym roku w nagłym zastępstwie za Nelsona Goernera zdecydował się zostać solistą Orkiestry XVIII Wieku w koncercie f-moll Chopina. Zagrał porywająco. Był pierwszym w historii tego festiwalu pianistą, który potrafił ukazać takie bogactwo brzmienia XIX-wiecznego fortepianu.

Tak naprawdę bowiem to nie Fryderyk Chopin, lecz holenderski dyrygent Frans Brüggen ze swą Orkiestrą XVIII Wieku stał się bohaterem koncertów w 2005 roku. Ale też przygotował nie lada atrakcję – dziewięć symfonii Ludviga van Beethovena. Ukazał, jak zmieniał się styl i rozwijał talent kompozytora, a wyobraźnia nakazywała mu przełamywać stare kanony.

Interpretacje holenderskiego dyrygenta, choć oparte na głębokiej analizie, tętniły życiem, pulsowały emocjami, zachwycały rozmaitymi detalami. Taki Beethoven pozbawiony jest patosu, a ponieważ instrumenty z epoki, których używa orkiestra, brzmią delikatniej, dostrzec więc można było każdy najdrobniejszy szczegół muzyki. Zachwycająca była plastyczność brzmienia, ale i interpretacyjna mądrość Fransa Brüggena.

Pozostało 86% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"