Gwiazda musi mieć ideały

Wyclef Jean; słynny muzyk, producent, założyciel Fugees, gość Orange Warsaw Festival opowiada o charytatywnej działalności i przyjaźniach z Bono i Shakirą

Publikacja: 30.08.2008 01:20

Gwiazda musi mieć ideały

Foto: Sony BMG

Rz: Na najnowszej płycie występuje pan z tak bardzo różnymi artystami jak jazzująca Norah Jones i grający ciężkiego rocka Serj Tjankian z System of a Down. Ze starszych zaprosił pan Paula Simona. Czy to miał być manifest artystycznej otwartości?

Wyclef Jean:

Zawsze imponował mi Quincy Jones, którego fascynowały różne nowe style i nowości spoza Ameryki. To mój muzyczny ojciec chrzestny. Chcę być Quincym Jonesem współczesnych książąt muzyki pop. Kto będzie królem? Okaże się. Osobiście uważam, że ten, który będzie myśleć uniwersalnie. Czas muzycznych gett skończył się raz na zawsze. Taką naukę wyniosłem z domu. W czasach mojego dzieciństwa czarnoskórych kojarzyło się z soulem i rhythm and bluesem. A moja mama słuchała country.

Może pan zaprosić do nagrań wszystkich, ale lista gości jest przecież ograniczona. Z kim najlepiej pracuje się panu w studiu?

A co będzie, jak kogoś pominę, przeczyta wywiad i obrazi się na mnie?

Obiecuję, że nie wyślę „Rzeczpospolitej” do Ameryki.

No jeśli tak... Z grona pań muszę wymienić Shakirę. Rozumiemy się bez słów. Norah Jones jest dla mnie wzorem. A Serj zaimponował mi tym, jak połączył ostrego rocka z ormiańską kulturą i wrażliwością.

Nazwał pan swój album „Dziennik imigranta”. Czy wciąż czuje się pan obco w Ameryce?

To miał być tytuł w stylu przeboju Stinga „Englishman in New York”. Żartobliwy, choć szczery. Może zabrzmieć to zabawnie, ale Nowy Jork, mimo że mieszkam w nim wiele lat, pozostaje dla mnie tajemnicą. Często łapię się na tym, że zabrnąłem w miejsce, w którym nie byłem i czuję się jak obcokrajowiec na wycieczce. Muszę pytać o drogę. Wielu jest takich nowojorczyków. I ciągle ich przybywa.

Haiti, gdzie się pan urodził, jest jednym z najbiedniejszych państw na świecie. Jakie ma pan wspomnienia z wyspy?

Wyjechałem z Haiti, kiedy miałem dziesięć lat. Wtedy był to najbiedniejszy kraj na świecie. Nigdzie nie było gorzej. Ciągle dochodziło do przewrotów. Królowała przemoc. Mimo wyjazdu do Ameryki nie zapomniałem o swoich korzeniach, tradycji i języku. A kiedy zaczęło mi się powodzić, założyłem fundację Yele Haiti, której głównym celem jest wspieranie rodaków. W każdym kwartale fundacja pomaga 40 tysiącom Haitańczyków, współfinansuje naukę w szkołach. Edukacja, poza żywnością, jest najważniejsza.

Co mówią o panu Haitańczycy?

Nie chcę być nieskromny, ale nazywają mnie królem Haiti.

A czy ma pan rodzinę na wyspie?

Tak, zajmuje się kościołem w mojej rodzinnej wsi.

Pana ojciec był pastorem. Jaki ma pan stosunek do religii?

Ojciec wychował nas surowo. Chciał, żebym zajął jego miejsce w wiosce. Ale kiedy dojrzewałem, zaczęliśmy się różnić. On kładł nacisk na zasady, mnie bardziej interesowało pogłębianie życia duchowego. Tak zbliżyłem się do muzyki.

Czy zaangażowanie w działalność charytatywną dla wielu zachodnich gwiazd nie jest elementem autopromocji?

Gwiazdy muzyki pop mogą robić z ich pieniędzmi i czasem, co im się żywnie podoba. Nie są politykami, na których spoczywa obowiązek niesienia pomocy społecznej. Dlatego myślę, że najmniejszy gest muzyków w stronę biednych, głodnych, poniżonych jest darem serca. I nie można go potępiać. To szkodliwe.

Ale czy wszystko, co robi Bono, wynika z jego bezinteresowności, czy jest to element muzycznego biznesu, który prowadzi?

Za bezinteresowność Bono mogę ręczyć, bo przyjaźnimy się od wielu lat. On naprawdę walczy o najbiedniejszych i interesują go prawa człowieka. Przekonałem się o tym, kiedy zakładałem swoją fundację. Przegadaliśmy wiele godzin. Dawał mi dużo wskazówek, jak działać, by nie popełnić błędów. Czułem jego zaangażowanie.

Kilka lat temu adoptował pan z żoną dziecko. W ślad za wami idzie wiele gwiazd, także Madonna. To też nie jest moda?

To prywatna sprawa każdego z nas.

Czy jako muzycy mamy coś do powiedzenia, czy tylko chodzi o pieniądze

Przyjedzie pan do Warszawy, ale o żadnym polskim artyście chyba pan nie słyszał?

Jestem podekscytowany. Kilka dni temu mój brat zaczął pracować w studiu z bardzo utalentowaną polską wokalistką. Nagram z nią piosenkę. Powiem, jak się nazywa, kiedy przyjadę do Polski.

Wystąpi pan jako gwiazda koncertu sponsorowanego przez Orange. Czasami nie wiemy już, co jest sztuką, a co marketingiem.

Kiedy ktoś decyduje się zostać muzykiem, wkracza do biznesu. To się zaczyna w barze, kiedy za granie dostajemy posiłek albo kilka dolarów. Pytanie brzmi: czy mamy coś ważnego do powiedzenia, czy tylko chodzi o pieniądze. Dla mnie każda okazja do muzycznego spotkania jest dobra. Cieszę się, że moja muzyka podróżuje do najdalszych zakątków świata. Uczy młodych tolerancji i miłości. Wielu z nich słucha piosenek, lubi je, jednak nie wie, kto je wykonuje. Radio, Internet, bywają anonimowe. A w Warszawie zobaczymy się, przedstawimy, przybijemy piątki.

Orange Warsaw Festival rozpocznie się 6 września na scenie przed Pałacem Kultury. Oprócz Wyclefa Jeana największą zagraniczną gwiazdą będzie Kelly Rowland, była członkini Destiny’s Child, najpopularniejszej żeńskiej grupy ostatnich lat. Już pierwszy solowy singiel „Dilemma” z gościnnym udziałem rapera Nelly’ego przyniósł jej statuetkę Grammy. Muzykę klubową będzie reprezentować formacja Apollo 440. Remiksowali utwory m.in. U2, ich największym hitem jest „Ain’t Talkin’ ’Bout Dub”. Wydarzeniem będzie koncertowa premiera albumu „W hołdzie Tadeuszowi Nalepie”. Najlepsi polscy gitarzyści – Jan Borysewicz, Darek Kozakiewicz, Jerzy Styczyński, Marek Radul i Andrzej Nowak – przedstawią przeboje Nalepy w nowych interpretacjach. Będzie można poznać projekt Cafe Fogg, czyli utwory nestora polskiej piosenki w wykonaniach Marysi Sadowskiej, Miki Urbaniak, Pauliny Przybysz, Nowiki, Sławka Uniatowskiego. Odbędzie się także Noc Teatrów. Szczegóły: www.orangewarsawfestival.pl

Rz: Na najnowszej płycie występuje pan z tak bardzo różnymi artystami jak jazzująca Norah Jones i grający ciężkiego rocka Serj Tjankian z System of a Down. Ze starszych zaprosił pan Paula Simona. Czy to miał być manifest artystycznej otwartości?

Wyclef Jean:

Pozostało 95% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"