W filmie "Some Kind of Monster" pokazywaliście kulisy problemów związanych z odwykiem Jamesa Hetfielda, wywołane konfliktami odejście Jasona Newsteada oraz apodyktyczną naturę Larsa Urlicha. Czy wciąż jesteście dla siebie potworami?
Kirk Hammett:
Od tego czasu wszystko się zmieniło. Aż trudno uwierzyć, że jesteśmy do siebie tak pokojowo i życzliwie nastawieni. Odnowiliśmy nasze przyjaźnie, co stało się możliwe dzięki szczerym rozmowom. Nie obrażamy się, tłumaczymy sobie wszystko na gorąco. Nie pozostawiamy żadnych konfliktowych sytuacji bez rozwiązania, bo to zawsze owocuje sporami w najmniej oczekiwanym momencie. Nie byłoby tak świetnie, gdyby nie Robert Trujillo, nasz nowy basista. Bardzo miły facet, skromny.
Wygląd ma groźny.
A my każdego dnia uczymy się od niego życzliwości. Kiedy Jason był w zespole, ciągle się kłóciliśmy, walczyliśmy ze sobą.