Magnesem, jak zawsze, są gwiazdy, ale organizatorzy zadbali, by zaprezentować nam także młodych polskich artystów, laureatów konkursu w każdej z trzech kategorii. I tak dzień jazzowy rozpocznie zespół Transgress, bluesowy – Ścigani, a rockowy – Amuse Me.
Wielką gwiazdą wieczoru jazzowego (23 kwietnia) będzie trio Medeski Martin & Wood. Kto zna muzyków z wcześniejszych pobytów w Polsce, wie, że zaskakują za każdym razem. Marek Dusza, który przysłuchiwał się wielu ich występom, twierdzi, że podstawą istnienia i siły tria są nieustanne eksperymenty, a muzycy dogadują się nie słowami, lecz przekazują sobie myśli poprzez dźwięki i zmianę rytmu gry. Po raz pierwszy natomiast zetkniemy się z Jazz Big Band Graz, w skład którego wchodzą studenci i absolwenci austriackiej uczelni. Nie spodziewajmy się po nich ogrywania standardów, 17 muzyków ma się zaprezentować w nowoczesnym repertuarze.
Drugi dzień festiwalu (24 kwietnia) należy do bluesa. I tu sensacja – występ Joe Bonamassy, coraz częściej nazywanego najlepszym bluesowym gitarzystą świata. Choć ma niewiele ponad 30 lat, koncertuje od dwóch dekad. Paulina Wilk donosi, że jest kolekcjonerem instrumentów, ma ponad 200 gitar i ze wszystkich korzysta. Podczas festiwalu wręczy jedną z nich młodemu polskiemu wykonawcy. Spotkania z bluesem uświetni także wiekowy mistrz gitary Magic Slim, grający czysty, surowy blues. Podobno nigdy nie układa wcześniej listy utworów. Podczas pierwszych kilku piosenek wsłuchuje się w widownię i odpowiada na jej potrzeby. A zatem, uwaga! Od nas także zależy, jaki to będzie koncert.
Festiwal zakończy grupa Level 42, która zasłynęła nieśmiertelnym przebojem „Running in the Family”. Spodziewamy się usłyszeć go podczas dnia rockowego (25 kwietnia). Ciekawą historię zespołu opowiada Jacek Cieślak. Również on przypomina lidera Voo Voo i największe przeboje zespołu, znakomitego polskiego gościa imprezy.
Do zobaczenia na koncertach - Blues Rock Jazz Warsaw Festival 23-25 kwietnia 2009 r.