[b]- Dlaczego wróciła pani na koncerty do Polski?[/b]
- Z dwóch powodów: zapamiętałam świetną energię z pierwszego koncertu w Warszawie przed niespełna dwoma laty, a polscy organizatorzy przekonywali, że mam tu publiczność, która czeka. Dla mnie ludzie w muzyce są najważniejsi.
[b]- Podczas występów podchodzi pani do nich, zagląda w oczy i razem z nimi zaśpiewa wersy piosenki. Skąd ta potrzeba tworzenia osobistej atmosfery? Niewielu artystów tego szuka.[/b]
- Wiem, że przychodzicie na koncert dla mnie - to wspaniałe uczucie, chcę za nie podziękować. Lubię dawać słuchaczowi poczucie, że choć przez chwilę w tej wypełnionej sali jesteśmy tylko my dwoje. Możliwość dotknięcia kogoś poprzez śpiew, stworzenie intymnego połączenia, wzmaga przeżywanie muzyki. To właśnie sens występu. Muzyka jest moim życiem, także sposobem komunikowania się ze światem, budowania relacji z innymi.
[b]- Czy to nie staje się coraz trudniejsze? Dziś słuchacze są przyzwyczajeni do masowych wydarzeń, globalnych tras koncertowych, podczas których muzycy oferują precyzyjnie zaaranżowany program.[/b]