Będzie zawsze żył wśród nas w setkach ról

Pożegnanie Zbigniewa Zapasiewicza. Wzruszająca uroczystość pogrzebowa na warszawskich Powązkach

Publikacja: 22.07.2009 19:55

Urnę z prochami Zbigniewa Zapasiewicza niesie Grzegorz Daukszewicz, tegoroczny absolwent warszawskie

Urnę z prochami Zbigniewa Zapasiewicza niesie Grzegorz Daukszewicz, tegoroczny absolwent warszawskiej Akademii Teatralnej, kuzyn zmarłego aktora

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

– Kiedy kogoś żegnamy, czynimy nadzwyczajny wysiłek, by zmaterializować wspomnienia, sytuacje, w których znaleźliśmy się z odchodzącym – mówił Jan Englert.

– Owszem, udaje mi się przywołać Zbyszka w różnych sytuacjach – wspominał dyrektor Narodowego – Zbyszka – asystenta w szkole kroczącego korytarzem, bo Zbyszek kroczył, nie chodził. Zbyszka grającego w brydża ze studentami, w czasie strajków w 1982 roku. Zbyszka wchodzącego do Bałtyku bez względu na to, jaka jest temperatura wody i powietrza. Zbyszka z pieskiem na spacerze. Zbyszka chowającego wstydliwie papierosa w rękawie, gdyż wstydził się sam przed sobą, że złamał się i zapalił. Zbyszka w garderobie rozwiązującego krzyżówki.

Zbyszka zbulwersowanego w szkole. Zbyszka, który nie mógł zrozumieć, dlaczego świat tak dziwnie się sprostaczył. Ale to wszystko są tylko mgnienia. Natomiast złapałem się na tym, że Zbyszek żyje... Jest wśród nas w setkach ról. To są postaci, które nam towarzyszą i będą towarzyszyć. Gdyby ktoś zadał sobie trud policzenia wszystkich ról stworzonych przez niego w teatrze, radiu, filmie, telewizji, myślę, że Zbyszek byłby absolutnym rekordzistą świata. I żadna z tych ról nie była byle jaka.

Profesjonalizm, całkowite oddanie teatrowi i sztuce aktorskiej, skupienie na pracy podkreślali wszyscy żegnający Zbigniewa Zapasiewicza. Studenci z Akademii Teatralnej wspominali, że o mówieniu wierszem wiedział wszystko. – Nauczył nas odróżniać fałsz od prawdy. Gwiazdorski popis od prawdziwej kreacji – mówił Andrzej Brzoska, przywołując zasługi aktora dla Teatru Polskiego Radia.

Antoni Libera opowiadał o wieloletniej przyjaźni ze Zbigniewem Zapasiewiczem. Mówił o wspólnej pracy nad sztukami Becketta. Przypominał niezwykłe wydarzenie w historii polskiej kultury, jakim okazało się spotkanie Zapasiewicza ze Zbigniewem Herbertem. – Tak jak w pewnym sensie był on Panem Cogito, tak – w innym jeszcze szerszym – był tajemniczym posłańcem słowa, posłańcem słów wielkich: Homera, Szekspira, Mickiewicza, Herberta, w imieniu których przychodził, aby nas pocieszyć. A teraz, gdy "smutna opowieść opowiedziana została po raz ostatni zostaliśmy z echem tych słów jak obróceni w kamień".

Aktorowi w ostatniej drodze towarzyszyła żona Olga Sawicka, rodzina, przyjaciele, współpracownicy, uczniowie. – Dla mnie to wyjątkowo dotkliwa strata – mówił wzruszony Andrzej Łapicki. Zbigniewa Zapasiewicza przyszli pożegnać m.in. Franciszek Pieczka, Maja Komorowska, Izabella Cywińska, Krystyna Janda, Ignacy Gogolewski, Anna Seniuk, Joanna Szczepkowska, Ewa Dałkowska, Maciej Englert, Marta Lipińska, Kazimierz Kaczor. W ceremonii uczestniczyli także Janusz Zaorski, Marek Koterski, Piotr Machalica, Artur Barciś, Magdalena Różczka. Przyszło też wielu zwykłych ludzi, wiernych widzów, miłośników talentu Zapasiewicza. – To był człowiek niezwykłej mądrości – mówili stojący przed domem pogrzebowym na Powązkach.

Prezydent Lech Kaczyński nadał pośmiertnie Zbigniewowi Zapasiewiczowi Krzyż Wielki Orderu Odrodzenia Polski. Minister kultury Bogdan Zdrojewski odznaczył zmarłego złotym medalem Gloria Artis.

– Wierzę, że odszedł spełniony – mówił dyrektor Teatru Powszechnego Jan Buchwald. – 28 czerwca w przeddzień urlopu zagrał w Teatrze Powszechnym Clarka w "Słonecznych chłopcach". Publiczność nagrodziła go owacją na stojąco. Urna z prochami aktora spoczęła w alei zasłużonych na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Niedaleko grobów Jerzego Grzegorzewskiego i Tadeusza Łomnickiego.

– Kiedy kogoś żegnamy, czynimy nadzwyczajny wysiłek, by zmaterializować wspomnienia, sytuacje, w których znaleźliśmy się z odchodzącym – mówił Jan Englert.

– Owszem, udaje mi się przywołać Zbyszka w różnych sytuacjach – wspominał dyrektor Narodowego – Zbyszka – asystenta w szkole kroczącego korytarzem, bo Zbyszek kroczył, nie chodził. Zbyszka grającego w brydża ze studentami, w czasie strajków w 1982 roku. Zbyszka wchodzącego do Bałtyku bez względu na to, jaka jest temperatura wody i powietrza. Zbyszka z pieskiem na spacerze. Zbyszka chowającego wstydliwie papierosa w rękawie, gdyż wstydził się sam przed sobą, że złamał się i zapalił. Zbyszka w garderobie rozwiązującego krzyżówki.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"