Festiwal przypomina liczne związki między muzyką a polityką, więc nie zabrakło w Salzburgu utworów Luigiego Nono. Był aktywnym działaczem Włoskiej Partii Komunistycznej, jeździł ze swą muzyką do fabryk. Uważał też, że im sztuka będzie bardziej awangardowa, tym szybciej wychowamy nowe społeczeństwo.
Nie jego jednego zauroczyły lewicowe idee, ale spośród kompozytorów właściwie tylko on pozostał im wierny do końca (zmarł w 1990 r.). Rówieśnik Nono, Niemiec Hans Werner Henze, który sławił kubańską rewolucję, dziś jest nestorem piszącym dość tradycyjną muzykę. A kto pamięta Erwina Schulhoffa, autora kantaty „Manifest komunistyczny", lub liczne grono artystów rosyjskich, którzy opowiedzieli się po stronie rewolucji? Im zresztą nowa władza szybko wybiła z głowy awangardowe pomysły, zsyłając do łagrów lub nakazując badanie folkloru.Luigi Nono nigdy nie dotarł do Związku Sowieckiego – jego muzyka jako zbyt nowoczesna była tam zakazana. Komunistyczne realia chętnie poznawał w Polsce. Poświęcił jej dwa utwory zatytułowane „Diario polacco", drugi napisał w proteście po wprowadzeniu stanu wojennego. Ale kiedy wkrótce potem przyjechał na kursy kompozycji, nie mógł zrozumieć, dlaczego Polacy nie lubią Marksa, a z nim nie chcą rozmawiać o polityce. Przerwał zajęcia i obrażony wyjechał.
Twórczość Nono przetrwała jednak próbę czasu, bo był naprawdę wielkim kompozytorem. Gdy w połowie lat 50. XX stulecia wybuchła awangarda, wyznaczał jej kierunki. Do dziś na jego utworach młodzi kompozytorzy uczą się, jak eksperymentować z dźwiękiem i brzmieniem, jak łączyć żywą muzykę z tą nagraną i przetworzoną na taśmie lub w komputerze. W wystawionym w Salzburgu utworze scenicznym „Al gran sole carico d'amore" partie elektroniczne wspierające wielką orkiestrę momentami są wręcz fascynujące.
To dzieło Nono skomponował w połowie lat 70. Jest sumą jego doświadczeń kompozytorskich, ale i poglądów. Tekst tej awangardowej opery to kolaż cytatów z Marksa, Lenina, Castro, Gramsciego oraz fragmentów utworów Brechta, Gorkiego, ale i Rimbauda. Bohaterkami zaś uczynił Nono kobiety rewolucjonistki: Loui-se Michel walczącą na barykadach Komuny Paryskiej oraz Niemkę Tanię Burkę, która razem z Che Guevarą wyruszyła do Boliwii i tam zginęła.
Jest też rosyjska matka syna rewolucjonisty i współczesna robotnica z Turynu będąca symbolem wyzysku ubogich mas z Południa przez bogatą włoską Północ. Salzburg wystawił „Al gran sole" z rozmachem. Role bohaterek powierzono aktorkom, którym towarzyszą ekipy kamerzystów, bo na wielkim ekranie oglądamy tworzony w czasie spektaklu film wideo z symultaniczną akcją. Teksty śpiewa sześć świetnych solistek wspieranych przez chór wiedeńskiej Staatsoper jako lud pracujący oraz przez Wiedeńskich Filharmoników uzupełnionych o dodatkową sekcję perkusyjną. Najlepiej jednak poddać się sile tej muzyki i nie wnikać w słowa.