Reklama

Bitelsi w czasach wojny i miłości

W niedzielę o 20.10 HBO pokaże świetny film „Po drugiej stronie globu”. Dzięki pięknym zdjęciom i świeżym aranżacjom muzyka Bitelsów zachwyca na nowo

Publikacja: 14.08.2009 12:33

„Po drugiej stronie globu”

„Po drugiej stronie globu”

Foto: Materiały Promocyjne

Utwory czwórki z Liverpoolu zyskują inny wymiar – w tej barwnej opowieści o latach 60. stają się kroniką burzliwych czasów, gdy splatały się: hipisowska wolność, walka o prawa obywatelskie i koszmar Wietnamu.

„Po drugiej stronie globu” jest filmem o dwudziestolatkach, którzy błyskawicznie przeszli drogę od idealizmu flower power przez psychodelię, aż po polityczne wiece, gorzkie rozczarowania i szok wojennych śmierci. Podstawą narracji jest zinterpretowana na nowo muzyka Bitelsów. Piosenki okazują się zaskakująco plastyczne – każdej towarzyszą starannie zakomponowane obrazy, dobrze ilustrujące zarówno klimat utworu, jaki i moment, w którym powstał.

Przy radosnym i naiwnym „I Wanna Hold Your Hand” młodziutka cheerleaderka Prudence przemierza szkolne boisko. Ubrana w żółto-zielony strój marzy o idealnej miłości, a wokół ciała sportowców zderzają się i, już w zwolnionym tempie, wykonują fantastyczne ewolucje. W tym samym czasie mieszkający w Liverpoolu Jude zaciąga się na statek płynący do USA.

Wkrótce Jude i Prudence wylądują w tej samej hipisowskiej komunie w Nowym Jorku, ich sąsiadami będą: wokalistka (wzorowana na Janis Joplin) i czarnoskóry gitarzysta (niemal sobowtór Jimiego Hendricksa) oraz rodzeństwo – Max i Lucy, dzieci z zamożnej, prawniczej rodziny, które porzuciły luksus dla wolności i zabawy. Ale rzeczywistość ich dopadnie. Lucy będzie opłakiwać narzeczonego zabitego w Wietnamie, a w kojącej „Let It Be” jej żal złagodzi chór gospel, lamentujący nad ofiarami zamieszek rasowych w Detroit. Cała Ameryka płacze.

Tymczasem „I Want You” śpiewa już Wujek Sam, ożywiony efektowną animacją. Siwobrody bohater słynnego plakatu uparł się, by wziąć Maksa do armii. Zgłoszenie na komisję wojskową to jedna z najlepszych scen filmu. Zbiorowy taniec rozebranych do bielizny chłopców i umundurowanych rekrutów, którzy obracają ich w powietrzu jak tryby wojskowej maszyny, pokazuje starcie dwóch wizji świata.

Reklama
Reklama

Z każdą kolejną sceną i utworem będzie mroczniej. Z barwnej dzielnicy wolnej miłości i artystów, w której Jude’a witały m.in. prostytutki pracujące dla wystylizowanego na alfonsa Joe Cockera, Greenwich Village powoli zmienia się w świat zdominowany przez natchnionych i naćpanych kaznodziejów (w tej roli wąsaty Bono) oraz rewolucjonistów, którzy najpierw prowadzą pokojowe wiece, a potem szykują domowej produkcji bomby. Początkowo nieskazitelna miłość Jude’a do Lucy zacznie pękać – inaczej widzą przyszłość.

W „Strawberry Fields Forever” stymulowane marihuaną wyobrażenie pól usianych truskawkami zmienia się w rzędy owoców eksplodujących sokiem, jak tryskające krwią ciała, rozrywane nabojami. Rytm wybijają karabinowe serie i huk śmigieł helikoptera. Miniaturowe azjatyckie palmy uginają się pod buciorami amerykańskich żołnierzy, którzy niosą Statuę Wolności na ramionach, jak trumnę.

W „Po drugiej stronie globu” zmieściło się wiele równie symbolicznych scen, film jest pełen niesamowitych wizualnych rozwiązań. Powinni go zobaczyć nie tylko ci, którzy mają do Bitelsów sentyment, ale młodzi – to fascynujące spojrzenie w przeszłość.

„Po drugiej stronie globu”, reż Julie Taymor, 16.08, 20.10, HBO

Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Kultura
Karnawał wielokulturowości, który zapoczątkował odwilż w Polsce i na świecie
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama