Reklama

Wszystkie oblicza nowoczesnej muzyki miejskiej

W czwartek w Krakowie rusza ostatnia duża impreza lata. Ozdobą Coke Live Music Festival będą świetni raperzy

Publikacja: 19.08.2009 20:05

Wszystkie oblicza nowoczesnej muzyki miejskiej

Foto: Materiały Promocyjne

Festiwal pokazuje, jak zanikają podziały w muzyce. Hip-hop jeszcze niedawno był subkulturą zakodowaną w slangu. Teraz traktowany jest, na równi z dance i popem, jako składnik urban music – muzyki miejskiej. Tej, która narodziła się wśród nocnych klubów, rywalizacji gangów i dzielnic etnicznych, popularności telewizji.

Zacierają się też podziały między wykonawcami rapu – w latach 90. na jednej scenie nie spotkaliby się raperzy nastawieni na jak największą sprzedaż płyt, choćby 50 Cent, z muzykami uważającymi hip-hop za narzędzie przemiany społecznej, jak Nas. W czasie tego weekendu obu zobaczymy w Krakowie.

Obaj, na swój sposób, osiągnęli hiphopowy szczyt. Nas uchodzi za jednego z najwspanialszych mistrzów rapu. To muzyk radykalny, niezależny. Mimo to zdołał odnieść sukces handlowy, cieszy się estymą i popularnością. Natomiast 50 Cent jest królem komercyjnego hip-hopu. Świetnie czuje się z obnażonym torsem, otoczony przez dziewczyny w bikini. Promuje nowy gangsta rap, potężne bity, łatwe refreny. Jego koncert to popowy show. Dla Nasa ważniejsze jest słowo, piękno jego występów kryje się w literackich i muzycznych smaczkach. Posłuchać go przyjdą prawdopodobnie fani rapowej klasyki.

Z nowej generacji wywodzi się Lupe Fiasco, który odświeżył ostrość i wyraz tradycyjnego hip-hopu. Połączył je z elegancją i powściągliwością intelektualisty, część jego utworów to wysublimowane zabawy z jazzem. Fiasco jest czarnym koniem festiwalu, zagra u nas po raz pierwszy.

Oddaną publiczność ma w Polsce Brytyjczyk The Streets – gaduła eksplodujący energią, ujmujący szczerością i charyzmą. Jego hiphop to osobiste opowieści utrzymane w innym klimacie niż twórczość amerykańska.

Reklama
Reklama

Poza rapem do muzyki miejskiej zaliczają się dziś także wszelkie grupy hybrydy łączące ostrość rocka, klubową taneczność i popowe melodie – jak Amerykanie z The Killers, którzy wystąpią w Krakowie. W klubach boom przeżywają wszelkie odmiany reggae, łączone z hip-hopem i remiksowane. Na Coke Live przyjadą gwiazdy tego nurtu: przebojowy Shaggy oraz Gentleman.

W minionych latach na Coke Live dominowali twórcy hitów, teraz oferta jest lepsza. Organizatorzy zrezygnowali z wyraźnego profilu muzycznego "dla nastolatków" na rzecz różnorodnej oferty. To też dowód, że impreza idzie z duchem czasu: słuchacze lubią mieć wszystko naraz, na wyciągnięcie ręki.

Festiwal pokazuje, jak zanikają podziały w muzyce. Hip-hop jeszcze niedawno był subkulturą zakodowaną w slangu. Teraz traktowany jest, na równi z dance i popem, jako składnik urban music – muzyki miejskiej. Tej, która narodziła się wśród nocnych klubów, rywalizacji gangów i dzielnic etnicznych, popularności telewizji.

Zacierają się też podziały między wykonawcami rapu – w latach 90. na jednej scenie nie spotkaliby się raperzy nastawieni na jak największą sprzedaż płyt, choćby 50 Cent, z muzykami uważającymi hip-hop za narzędzie przemiany społecznej, jak Nas. W czasie tego weekendu obu zobaczymy w Krakowie.

Reklama
Kultura
Festiwal Warszawa Singera, czyli dlaczego Hollywood nie jest dzielnicą stolicy
Kultura
Tajemniczy Pietras oszukał nowojorską Metropolitan na 15 mln dolarów
Kultura
1 procent od smartfona dla twórców, wykonawców i producentów
Patronat Rzeczpospolitej
„Biały Kruk” – trwa nabór do konkursu dla dziennikarzy mediów lokalnych
Kultura
Unikatowa kolekcja oraz sposoby jej widzenia
Reklama
Reklama