Na świecie moda na opery barokowe trwa od dawna, w Polsce teatry wciąż ich unikają. Inna sprawa, że lepiej prezentują się one we wnętrzach skromnych, jak w Warszawskiej Operze Kameralnej. Wtedy można docenić niuanse tej muzyki, o ile oczywiście jest ona w odpowiedni sposób podana.
Warszawska Opera Kameralna wie, jak to zrobić. To jedyny nasz teatr, który jest w stanie wystawić dzieła Haendla, korzystając z własnej orkiestry grającej na dawnych instrumentach. Prowadzi ją wybitny znawca Władysław Kłosiewicz.
Festiwal daje okazję poznania lub przypomnienia sobie najwspanialszych oper Haendla: „Juliusza Cezara”, „Rinalda” oraz „Imeneo”. Ozdobą jest zaś premierowy monodram złożony z trzech kantat Haendla. W spektaklu „Tre donne – tre destini” znakomita Olga Pasiecznik wciela się w kobiety o dramatycznym losie: Lucrezię, Agrippinę – matkę Nerona i baśniową czarodziejkę Armidę.
Oprócz niej w innych przedstawieniach występują najlepsi soliści Warszawskiej Opery Kameralnej. Wokalny kunszt Anny Radziejewskiej czy śpiewającego sopranem Jacka Laszczkowskiego doceniono za granicą. W operach Haendla występują także na scenach Europy. Ale równie znakomicie czują tę muzykę Marta Boberska, Dorota Lachowicz, Wojciech Gierlach czy Andrzej Klimczak. Ich także będziemy podziwiać w festiwalowych spektaklach.
Operowy program uzupełniają koncerty. W sobotę – tym razem na Zamku Królewskim – posłuchamy wokalnych utworów Haendla zaśpiewanych przez Martę Boberską, Annę Radziejewską oraz młodego basa Artura Jandę.