Reklama

Miles byłby zawiedziony

Otwierający 51. festiwal Jazz Jamboree koncert Michała Urbaniaka i jego amerykańskiego zespołu nie spełnił oczekiwań bywalców tej imprezy

Aktualizacja: 27.10.2009 22:49 Publikacja: 26.10.2009 02:49

Michał Urbaniak zagrał świetnie na płycie i kiepsko na scenie

Michał Urbaniak zagrał świetnie na płycie i kiepsko na scenie

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Słuchając nowego albumu Urbaniaka „Miles of Blue” można było spodziewać się lepszego występu i przemyślanej dramaturgii. Skrzypek złożył nim hołd swemu idolowi, dzięki któremu przeszedł do historii jazzu. Zagrał bowiem solówkę na płycie Davisa „Tutu”. Jeśli legendarny trębacz przysłuchiwał się koncertowi z nieba, nie mógł być zadowolony.

Urbaniak zestawił amerykański zespół, który nadaje jego muzyce „czarny” charakter. W tych klimatach czuje się najlepiej, od kiedy zaistniał jego hiphopowy projekt Urbanator. Niestety, albo klasa muzyków nie ta, albo mieli słaby dzień. Dobre słowo można powiedzieć tylko o trębaczu Tomie Browne i gitarzyście Dave Gilmorze. Grający na elektronicznych klawiaturach Don Blackman chyba zabłądził na scenę Sali Kongresowej z piano baru pobliskiego hotelu. W funkującym utworze „Urb Time” wtrącił solówkę, cytując temat „Somewhere over the Rainbow”. Jeśli to miało urozmaicić koncert czy rozbawić publiczność, to tani chwyt. Trębacz Tom Browne momentami naśladował brzmienie Milesa Davisa, ale nie zagrał żadnej godnej uwagi solówki.

Do zespołu kompletnie nie pasował perkusista Troy Miller, który nie mógł pojąć, że gra w jazzowym zespole, w którym powinien stanowić siłę napędową, a nie pełnić rolę hamulcowego. Funkowo-jazzowy rytm próbował nadawać basista Otto Williams, ale osamotniony szybko porzucał ten zamiar. Muzyka nie kleiła się, bo sam lider zamiast wystąpić w roli dynamicznego przywódcy i inspiratora, ograniczył swój udział do kilku krótkich solówek.[wyimek]Zespół Urbaniaka miał słaby dzień. Skrzypek będzie musiał wziąć grupę w karby[/wyimek]

Projekcja wideo nad sceną miast zaciekawić widza, rozpraszała go i odciągała uwagę od muzyki. Koncertu nie uratowali zaproszeni goście. Ciekawy głos i talent do śpiewania standardów zaprezentowała młodziutka Monika Borzym. Zaplanowany jako hołd Davisowi temat „Someday My Prince Will Come” zaczął się zupełnie inaczej za sprawą roztargnionego pianisty. Dopiero konsternacja wokalistki i jej interwencja spowodowała raptowne przejście do znanego tematu.

Michał Urbaniak chętnie występuje z rapującą córką Miką, ale tym razem na scenę wkroczył raper O.S.T.R. ze skrzypcami w dłoniach. Szczęśliwie po żałosnej solówce szybko je odłożył i zajął się tym, co robi najlepiej. Tym bardziej, że zespól wykonywał słynny temat „All Blues”.

Reklama
Reklama

Lubię brzmienie skrzypiec Urbaniaka i po świetnej płycie miałem prawo oczekiwać jego wielkiego powrotu. Będzie musiał wziąć zespół w karby i sam dać z siebie jeszcze więcej, bo planuje trasę koncertową promującą album.

Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Kultura
Karnawał wielokulturowości, który zapoczątkował odwilż w Polsce i na świecie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama