Zwierzenia ludzi po przejściach

Katarzyna Groniec kolejny raz udowodniła swój talent wydaną właśnie płytą „Listy Julii”. Materiału z tego albumu wysłuchaliśmy w poniedziałek w teatrze Polonia.

Publikacja: 28.10.2009 08:18

Katarzyna Groniec – w przypadku tej płyty jest nie tylko artystką piosenki, ale i tłumaczką tekstów

Katarzyna Groniec – w przypadku tej płyty jest nie tylko artystką piosenki, ale i tłumaczką tekstów oraz współproducentką (z Magdaleną Falkowską)

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Mężczyzna w czerwonym krawacie nie poleca samobójstwa. Ten z czerwonymi klapami marynarki mówi, że nie może już dłużej żyć. Łysy facet w podkoszulku wieszczy jakiejś świni, że jej „kości zeżrą dzikie psy”.

Piegowata dziewczyna z czerwonymi rzęsami składa swój świat do stóp niekochającego jej ukochanego. Krótkowłosa brunetka radzi komuś, żeby zastanowił się, w co w życiu gra.

„Ja pierdolę, w bardzo dziwną stronę skręca świat” – konstatuje wyluzowana miłośniczka Boba Marleya. A ofertę pozwalającą w tym świecie żyć luksusowo ma dla wszystkich dama z czerwonymi oczami. Trzeba tylko podpisać się krwią...

Kilkanaście takich postaci w 1993 roku powołał do życia Elvis Costello wraz z Brodsky Quartet. Zainspirowała go werońska tradycja zostawiania pod balkonem Julii Capuletti listów, w których ludzie opisują swoje szczęścia i nieszczęścia. Katarzyna Groniec przetłumaczyła teksty jego piosenek i stworzyła z nich recital „Listy Julii”. Teraz wydała go na płycie.

Podczas wieczoru promocyjnego w Polonii Groniec znów potwierdziła, że jest artystką dużego formatu. Swobodnie porusza się w różnych stylistykach – od jazzu, przez rock, po poezję śpiewaną. Jest niezwykle ekspresyjna, by chwilę później stać się subtelną. Krzyczy, by za moment diabolicznie szeptać. Jest obsceniczna i wulgarna, a za chwilę widzimy w niej uosobienie liryzmu. Śpiewa z otwartością rodem z estrady, by w kolejnym utworze zamknąć się przed słuchaczami niemal autystycznie.

Materiał, który przygotowała, nie jest prosty ani muzycznie, ani interpretacyjnie. Bo przecież wcielenie się w ciągu ponad godziny w kilkanaście skrajnie różnych charakterów, oddanie ich radości, niepewności, bólu, złości, a i niejednokrotnie głosu, nie było zadaniem łatwym. Ale Groniec z tego typu wyzwaniami radzi sobie doskonale i potrafi równie wiarygodnie stać się małą zagubioną dziewczynką, jak i wściekłym na świat dorosłym mężczyzną. Owszem, w zorientowaniu się, z jaką osobą mamy właśnie do czynienia, pomagały wyświetlane na ścianie zdjęcia Tomasza Kulaka (do wszystkich pozowała notabene ucharakteryzowana Groniec). Ale nawet gdyby ich nie było, bylibyśmy sobie w stanie owe typy ludzkie wyobrazić.

Nie ma z tym w zasadzie większych kłopotów również wtedy, kiedy słucha się „Listów Julii” z płyty. Głównie dlatego, że różnic w stosunku do wykonania na żywo jest niewiele i są oczywiste. Nie ma problemów z dykcją czy utrzymaniem dźwięku (co na recitalu się zdarzyło), lepiej jest także wyważona relacja nagłośnienia instrumentów i wokalu.

Jeśli można mieć jakiś postulat, to tylko jeden, wciąż ten sam. I to dotyczący wszystkich artystów piosenki aktorskiej. Warto byłoby pomyśleć o wydawaniu również płyt DVD. Sztuka, której Katarzyna Groniec jest jedną z najbardziej utalentowanych reprezentantek, pozbawiona obrazu jednak traci.

Mężczyzna w czerwonym krawacie nie poleca samobójstwa. Ten z czerwonymi klapami marynarki mówi, że nie może już dłużej żyć. Łysy facet w podkoszulku wieszczy jakiejś świni, że jej „kości zeżrą dzikie psy”.

Piegowata dziewczyna z czerwonymi rzęsami składa swój świat do stóp niekochającego jej ukochanego. Krótkowłosa brunetka radzi komuś, żeby zastanowił się, w co w życiu gra.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem