Reklama
Rozwiń

Zmysłowo wyśpiewany blues

Rozkołysana rytmem Cassandra Wilson nadała każdej piosence bluesowy nastrój, przenosząc słuchaczy do źródeł tej muzyki – delty Missisipi

Publikacja: 04.11.2009 01:08

Zmysłowo wyśpiewany blues

Foto: ROL

Warszawski koncert artystki w cyklu Era Jazzu był częścią europejskiej trasy promującej nowy album „Loverly” uhonorowany w tym roku nagrodą Grammy.

Cassandra jest naszą dobrą znajomą, występuje niemal co roku, ostatnio z zespołem Davida Murraya. Śpiewała wtedy jazzowe standardy i od jednego z najpopularniejszych, ellingtonowskiej „Caravan” zaczął się wczorajszy koncert. Towarzyszący jej zespół z gitarzystą Marvinem Sewellem na czele zagrał długi wstęp przygotowujący publiczność na powitanie gwiazdy. Ta weszła dostojnie, ubrana w zwiewną srebrzystą suknię z dużym dekoltem.

Jej twarz i urzekający uśmiech nie zmieniają się przez lata, a jasne dready dodają jej młodzieńczego wyglądu. Już w tym otwierającym utworze wczuła się w muzykę i z zamkniętymi oczami, odrzuconą do tyłu głową kołysała się swobodnie. Następne dwa tematy również pochodziły z płyty „Lovery”: „Sleepin Bee” i „Lover Come Back To Me”. W tym drugim solówką nie popisał się młody pianista Johnatan Batiste. Kto pamiętał nagranie z płyty ze znakomitym Jasonem Moranem, nie mógł być zadowolony. Lepszą grą Batiste zrehabilitował się dopiero pod koniec koncertu.

Cassandra najchętniej śpiewa współczesne przeboje, ale w wypełnionej do ostatniego miejsca sali hotelu Hilton sięgnęła również po najstarsze standardy. Louis Armstrong uczynił folkową piosenkę „St. James Infirmary Blues” sławną już w 1928 r. Teraz ponownie zrobiła to Wilson, ale jakże subtelnie i kobieco. W swoim żywiole znalazła się śpiewając bluesa i to jednego z najstarszych – „Pony Blues” Charleya Pattona.

W finale zaśpiewała w swoim najlepszym stylu. Zapowiedziała „Harvest Moon” Neila Younga z albumu „New Moon Daughter” sprzed 14 lat. „Podejdź bliżej” – po pierwszych słowa tej piosenki miałem ochotę wstać i rzeczywiście podejść pod scenę.

Pożegnała się z publicznością „Till There Was You” i nieco frywolnym „Blackbird”. Głos Cassandry Wilson i jej interpretacje nabierają z latami elegancji i uroku. Cieszy frekwencja na koncercie, choć niemal codziennie mamy teraz w Warszawie jazzowe wydarzenie. Dziś „Tribute to Miles” z udziałem Wayne’a Shortera, Marcusa Millera i Jimmy’ego Cobba na Torwarze, a w piątek Diana Krall w Kongresowej.

Warszawski koncert artystki w cyklu Era Jazzu był częścią europejskiej trasy promującej nowy album „Loverly” uhonorowany w tym roku nagrodą Grammy.

Cassandra jest naszą dobrą znajomą, występuje niemal co roku, ostatnio z zespołem Davida Murraya. Śpiewała wtedy jazzowe standardy i od jednego z najpopularniejszych, ellingtonowskiej „Caravan” zaczął się wczorajszy koncert. Towarzyszący jej zespół z gitarzystą Marvinem Sewellem na czele zagrał długi wstęp przygotowujący publiczność na powitanie gwiazdy. Ta weszła dostojnie, ubrana w zwiewną srebrzystą suknię z dużym dekoltem.

Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem