Gościł tu przed miesiącem (prezentował trio utworzone z dwoma saksofonistami improwizatorami Peterem Brötzmannem i Matsem Gustafssonem), przyjedzie pod koniec listopada z kwartetem, a tym razem zagra z towarzyszeniem znanego na europejskiej scenie freejazzowej norweskiego perkusisty Paala Nilssen-Love.
Ken Vandermark poczuł się pociągnięty do odpowiedzialności za cały współczesny jazz przed dziesięciu laty, gdy dostał słynny „grant dla geniuszy” przyznawany przez Fundację MacArthura artystom, którzy wykazują niespotykany potencjał twórczy.
Jak wspominał w jednym z wywiadów, ogromnie zmotywowało go to do pracy (dziś projekty, które firmował swoim nazwiskiem, liczy się w dziesiątkach). Zwłaszcza gdy uzmysłowił sobie, że uhonorowani tym stypendium jazzmani, tacy jak Ornette Coleman czy Cecil Taylor, dosłownie na bieżąco zmieniali w swoich czasach oblicze współczesnej muzyki.
Dla poszukujących w jazzie nowych inspiracji jest postacią kultową, która nie obawia się opowiadać o swoich fascynacjach rozciągniętych od funku i jamajskiego soulu do Johna Cage’a i metalu zespołu Meshuggah. Ci uważają, że nic tak dobrze nie robi temu gatunkowi jak odrobina punka i odchodzenie od hermetyczności, która zamyka jazz przed przeciętnym konsumentem dobrego grania.
[i]Ken Vandermark i Paal Nilssen-Love, Powiększenie, Warszawa ul. Nowy Świat 27, bilety: 20 zł, rezerwacje: [mail=michal.borkiewicz@gmail.com]michal.borkiewicz@gmail.com[/mail], środa (18.11), godz. 20.[/i]