Będzie to ich druga wizyta w Polsce po prawie 30 latach. Pierwsza miała miejsce w Domu Muzyki i Tańca w Zabrzu w maju 1980 roku. Ów pamiętny występ, spotkanie ze studentami Akademii Muzycznej w Katowicach oraz koncert uczelnianego big-bandu zostały uwiecznione w filmie dokumentalnym Andrzeja Wasylewskiego. W tamtych czasach artyści tej klasy – poza Jazz Jamboree – do nas nie docierali. A Burton i Corea byli wówczas u szczytu popularności.
[srodtytul]Drogi do sławy[/srodtytul]
Ich współpraca zaczęła się osiem lat wcześniej z inspiracji Manfreda Eichera, założyciela nowej, ambitnej wytwórni ECM Records. Gwarantował artystyczną swobodę i zachęcał amerykańskich muzyków do nagrywania płyt. Wiele z nich z czasem weszło do kanonu jazzu. Należy do nich „Crystal Silence” duetu Burton/Corea nagrana w 1972 r.
Warto prześledzić drogi obu artystów, zanim weszli razem do studia. Gary Burton miał za sobą grę z pianistą Georgiem Shearingiem i saksofonistą Stanem Getzem. Co ciekawe, to Chick Corea zastąpił go w kwartecie Getza, kiedy Burton założył w 1967 r. własny zespół z gitarzystą Larrym Coryellem, wyprzedzając elektrycznym brzmieniem erę jazz-rocka. Niemal każdy z jego gitarzystów stał się sławny: Mick Goodrick, John Scofield, Kurt Rosenwinkel, a ostatnio Julian Lage. Największą gwiazdą okazał się Pat Metheny. Burton został Muzykiem Roku 1968 (najmłodszym w historii) w ankiecie krytyków magazynu „Down Beat”. Trzy lata później zdobył pierwszą z sześciu nagród Grammy.
Wtedy Manfred Eicher zainteresował go propozycją nagrania kilku ambitnych duetów. Burton miał w zespole pianistę Keitha Jarretta, który właśnie wydał swój pierwszy solowy, dziś legendarny, album „Facing You”. Połączenie rozedrganego głosu wibrafonu z perkusyjnymi akordami fortepianu wydało mu się atrakcyjne. A że partnerem miał być Chick Corea, młody, rzutki muzyk mający za sobą współpracę z Milesem Davisem, przystał na propozycję koncertów i nagrania.