Następuje pokoleniowa zmiana w elicie gwiazd rocka

W monachijskiej Olimpiahalle trio Muse udowodniło, że rywalizuje z U2 i Coldplay o miano estradowego lidera

Aktualizacja: 24.11.2009 11:50 Publikacja: 23.11.2009 01:24

Muse w monachijskiej Olimpiahalle

Muse w monachijskiej Olimpiahalle

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

Latem angielska grupa otwierała najważniejsze koncerty U2 w Ameryce i Europie. Do Polski nie przyjechała. Można było pomyśleć, że Bono stosuje starą zasadę: jeśli pragniesz utrzymać władzę – kontroluj opozycję.

Matthew Bellamy, wokalista Muse, indagowany, co sądzi o U2, odpowiedział dyplomatycznie, że to ulubiony zespół... jego brata. Pytany, kiedy osiągnie pozycję Bono, mówi skromnie, że za 20 lat. Moim zdaniem stanie się to zdecydowanie wcześniej. Jesteśmy bowiem świadkami pokoleniowej zmiany w elicie rockowych gwiazd.

Bono, chcąc utrzymać pozycję lidera, lansuje się na politycznych salonach. Schlebia takim globalnym koncernom, jak BlackBerry, żeby sponsorowały mu show U2, którego obsługa kosztuje 600 tysięcy dolarów dziennie. A chociaż opóźnił premierę najnowszego albumu „No Line on the Horizon”, by nie konkurować z „Viva La Vida!” Coldplaya, rywalizację na listach przebojów zakończył porażką: sprzedaż była grubo poniżej oczekiwań.

Z Muse U2 przegrywa walkę o rząd dusz młodych fanów. Sukcesy i dziesięcioletnia kariera nie przewróciły muzykom w głowach, nie stracili kontaktu z rzeczywistością, pozostali chłopakami z sąsiedztwa.

Znamienna jest scenografia ich znakomitego show – to trzy czarno-szare bloki, w jakich mieszkają zwykli ludzie. Ci, którzy najbardziej odczuwają skutki światowego kryzysu, nadużycia polityków, manipulacje banków, specjalistów od PR i marketingu. Kiedy światła wydobyły z ciemności muzyków, na ekranach zobaczyliśmy postaci kontrolowane przez wszędobylskie kamery. Nas, pamiętających czasy komunizmu, może szokować, że dla Bellamy’ego kluczem do zrozumienia współczesnego turbokapitalizmu jest powieść „1984” George’a Orwella.

Bellamy już wcześniej śpiewał w „Stockholm Syndrome” o tym, że relacje między pracownikami i korporacjami, konsumentami i światowymi sieciami sprzedaży przypominają toksyczne zależności między katem i ofiarą. I kiedy Coldplay na płycie „Viva la Vida!” doradza młodym ludziom wewnętrzną emigrację i korzystanie z prostych radości, Muse piosenkami z tegorocznego albumu „Resistance” wzywa do buntu przeciwko establishmentowi. Gdy wokalista wykrzyczał refren „Uprising”: „Nie zmuszą nas do niczego/ Przestaną nas poniżać/ Przestaną nas kontrolować/ Zwyciężymy, naprzód”! – słowa te powtórzyło w Monachium 17 tysięcy fanów. Publiczność wielbi Anglików właśnie za to, że dają nadzieję.

Bellamy imponował prostotą. Nie wygłaszał przemówień, nie pouczał. To, co chciał przekazać, śpiewał wysokim, natchnionym głosem, akcentując najważniejsze treści charakterystycznym wibrato. W „United States of Eurasia”, pamflecie na książkę Zbigniewa Brzezińskiego „Wielka szachownica”, wezwał polityków do zaprzestania globalnych gier.

Muzykę zainspirowały dokonania Queen. Lider unosił gitarę i grał wirtuozersko jak Brian May albo zasiadał za fortepianem niczym Freddie Mercury. Wzruszające „Undisclosed Desires” przypominało stylistykę Depeche Mode. Najbardziej romantyczną kompozycją wieczoru było „Exogenesis: Symphony, Part 1: Overture”, w którym Muse nawiązał do nokturnów Chopina i Rachmaninowa. A kiedy Bellamy zaintonował „Knights of Cydonia”, tłum zafalował jak dywan unoszony falą powietrza. Młodzi ludzie śpiewali: „Ty i ja musimy walczyć o swoje prawa/ Ty i ja musimy zwyciężyć”.

Lider zacytował w piosence przebój ojca, którego muzyczna kariera w zespole Tornados zakończyła się życiową klęską. Syn niedługo będzie na szczycie.

Latem angielska grupa otwierała najważniejsze koncerty U2 w Ameryce i Europie. Do Polski nie przyjechała. Można było pomyśleć, że Bono stosuje starą zasadę: jeśli pragniesz utrzymać władzę – kontroluj opozycję.

Matthew Bellamy, wokalista Muse, indagowany, co sądzi o U2, odpowiedział dyplomatycznie, że to ulubiony zespół... jego brata. Pytany, kiedy osiągnie pozycję Bono, mówi skromnie, że za 20 lat. Moim zdaniem stanie się to zdecydowanie wcześniej. Jesteśmy bowiem świadkami pokoleniowej zmiany w elicie rockowych gwiazd.

Pozostało 84% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla