Reklama

Bajka o zupie swastykowej

„Glitter and Doom Live” Toma Waitsa jest zapisem zeszłorocznego tournée

Publikacja: 03.12.2009 00:35

Bajka o zupie swastykowej

Foto: Rzeczpospolita

Najnowszy album wyróżnia druga płyta z absurdalnymi anegdotami wokalisty.

Przez 35 minut bawi nas zwariowanymi historiami o łasicach, szczurach, indyjskich słoniach i berlińskiej zupie... swastykowej. Żart jest a propos – nazwa albumu została zainspirowana wystawą w Metropolitan Museum of Arts ukazującą Niemcy przed dojściem do władzy Hitlera. Jej tematami były bieda, hiperinflacja, a bohaterami – sieroty, wdowy, homoseksualiści, transwestyci, o których śpiewa Waits.

Najlepsza jest współczesna anegdota o tym, jak muzyk został klientem portalu internetowego eBay. Chwali się, że kupił tam ostatnie tchnienie umierającego Henry’ego Forda: pierwsze i jedyne wydanie!

Nagrania zarejestrowane w zeszłym roku w Europie i Ameryce rozpoczyna chrapliwym krzykiem rewelacyjna „Lucinda”. Taki tembr głosu można osiągnąć tylko po wypiciu wielu butelek whisky. Słuchamy wyznań dilera opium, który umrze, nim zajdzie słońce. Niesamowita jest muzyczna dramaturgia. Kilkakrotnie można odnieść wrażenie, jakby Waits kończył posępną balladę, tymczasem kontynuuje ją – mocniej i ciężej. Tempo koncertu podkręca zwariowany song o marynarzach płynących do Singapuru pod kierunkiem jednorękiego kapitana. Klimat groteski podkreślają motywy cymbałów i saksofonów.

Muzyk wybrał wspaniały zestaw ballad. Tworzą go: mroczna kompozycja o ulicy burdeli „Fannin’ Street”, „Dirt in the Ground” o śmierci, wobec której wszyscy są równi: żebrak i król, a także grany katarynkowo, melodeklamowany „Live Circus”.

Reklama
Reklama

Publiczność wita owacyjnie „Goin’ out West” z ostrym motywem harmonijki ustnej. W „Metropolitan Glide”, szalonym saksofonowym boogie, Waits śpiewa o 29 zaćpanych Cygankach jadących jednym cadillakiem. W „Make It Rain” organy brzmią jak szloch nieszczęśnika, którego narzeczona okradła i zdradziła z najbliższym przyjacielem.

Już niedługo zobaczymy Waitsa w „Imaginarium Doktora Parnassusa” Terry’ego Gil-liama. Zagrał rolę Szatana, o której powiedział: „Diabła nie ma. Jest tylko Bóg, który czasami ma ochotę na drinka”.

Najnowszy album wyróżnia druga płyta z absurdalnymi anegdotami wokalisty.

Przez 35 minut bawi nas zwariowanymi historiami o łasicach, szczurach, indyjskich słoniach i berlińskiej zupie... swastykowej. Żart jest a propos – nazwa albumu została zainspirowana wystawą w Metropolitan Museum of Arts ukazującą Niemcy przed dojściem do władzy Hitlera. Jej tematami były bieda, hiperinflacja, a bohaterami – sieroty, wdowy, homoseksualiści, transwestyci, o których śpiewa Waits.

Reklama
Kultura
Ekskluzywna sztuka w Hotelu Warszawa i szalone aranżacje
Kultura
„Cesarzowa Piotra”: Kristina Sabaliauskaitė o przemocy i ciele kobiety w Rosji
plakat
Andrzej Pągowski: Trzeba być wielkim miłośnikiem filmu, żeby strzelić sobie tatuaż z plakatem do „Misia”
Patronat Rzeczpospolitej
Warszawa Singera – święto kultury żydowskiej już za chwilę
Kultura
Kultura przełamuje stereotypy i buduje trwałe relacje
Reklama
Reklama