Inny powód, dla którego chętnie oglądamy fotoreporterskie kadry, to uwiecznianie tego, co dla większości niewidoczne. Nie chodzi o kryptofotografię. Po prostu nie potrafimy wyławiać najsmaczniejszych scen z sekwencji zdarzeń. Nasz wzrok funkcjonuje zbyt wolno.
Na przykład w sporcie akcje przeprowadzane są tak błyskawicznie, że nie zawsze oko jest w stanie zarejestrować przebieg zdarzenia. Trzeba mieć ten specjalny rodzaj instynktu, którym dysponują najlepsi fotografowie prasowi, żeby skierować obiektyw na najgorętszy punkt. Jak Roman Bosiacki podczas berlińskich mistrzostw lekkoatletycznych, kiedy trafniej niż koledzy po fachu przewidział ruchy mistrza świata w rzucie dyskiem i uwiecznił, jak zdzierał koszulkę (chodzi o pamiętny gest Roberta Hartinga). Przy okazji ustrzelił tłumek fotoreporterów usiłujących nadążyć za zdobywcą nagrody. Tak powstały dwie foty w jednej: triumf sportowca i porażka facetów z aparatami.
Dobre zdjęcie reporterskie niejako symbolizuje wydarzenie. Po upływie pewnego czasu jesteśmy pewni, że spotkanie polityków, mecz, uroczystość w domu starców, powódź wyglądały tak jak na fotografii…
W słońcu i w cieniu
Chcemy prawdy o wydarzeniach, o świecie. To wręcz mania współczesności. Ludzie sądzą, że rzetelne relacje pozwolą im wyrobić sobie właściwe sądy o dzisiejszych czasach. Ergo, pomogą żyć. Stąd obsesja na punkcie dokumentów i dowodów. Tych prawdziwych, niezafałszowanych. Tylko że… takich nie ma.
Choćby sprawa kompozycji: kadr jest subiektywnym wyborem, moment naciśnięcia migawki, odległość od obiektu, ustawienie ostrości. Wystarczy spojrzeć na genialne ujęcie Putina i Tuska na sopockim molo. Tę pracę autorstwa Łukasza Ostalskiego jury tegorocznego 6. konkursu
BZ WBK Press Foto uhonorowali najwyższym laurem. Dlaczego? Przecież nie za to, że w jednej scenie uczestniczą obydwaj mężowie stanu – ten moment uwieczniło wielu innych. W tym przypadku liczy się wiele: wymowne spojrzenie rosyjskiego premiera i trudny do określenia wyraz twarzy szefa naszego rządu; światło na sylwetce Putina i zacienione oblicze Tuska; wreszcie – perspektywa, w jakiej obie głowy pozostają względem siebie.