Atrakcyjny program festiwalu, w odpowiednich proporcjach prezentujący zarówno gwiazdy, jak i nowe zjawiska światowego jazzu, przyciągnął liczniejszą niż przed rokiem publiczność.
[srodtytul]Gwiazdy i zabawa stylami[/srodtytul]
Niemal pełną Salę Kongresową miał w piątek koncert głównej lokomotywy imprezy – Pat Metheny Group. Muzyk, który bywa u nas nawet po dwa razy w roku, miał płomienne przyjęcie. Nic dziwnego, bo razem z wypróbowanymi kompanami: Lyle Maysem, Steve’em Rodbym i Antonio Sanchezem, przypomniał słynne melodie z takich płyt jak „Offtramp”, „Letter from Home”, „The Road to You” „Imaginary Day”. Przy owacjach na stojąco widownia głośno nuciła znajome tematy, były więc i bisy.
Gitarzysta wie, że jest w Polsce kochany, ale tego uczucia nie chce z nikim dzielić. Nie lubi supportów. Jak już pisaliśmy, na jego prośbę zaplanowany tego samego wieczoru przez organizatorów występ naszego Pink Freud trzeba było przenieść z Kongresowej do Powiększenia. Grupa Wojtka Mazolewskiego nie przejęła się zmianą adresu – muzycy zagrali znakomity koncert promujący swoją najnowszą płytę [link=http://www.rp.pl/artykul/478756.html]„Monster of Jazz”[/link] i porwali tłumnie zebraną publiczność.
[link=http://www.rp.pl/artykul/471847.html] Zobacz rozmowę z liderem Pink Freud[/link]