Warszawiacy go już znają, więc nie trzeba ich zachęcać do wizyty w czwartek w Centrum Sztuki Współczesnej.
Krytycy są nieco bezradni przy opisie powstałej przed pięcioma laty w Göteborgu formacji. Próbowano ją wtłoczyć w ramy nu jazzu, retroelektroniki i jeszcze Bóg wie czego. Ale to marne wysiłki.
Little Dragon gra zakręcone, dziwaczne piosenki przypominające klimatem Björk, jak „After the Rain”, subtelne ballady, jak „Twice”, lekko jazzujące utwory w stylu „Constans Surprises” czy na poły elektroniczne kawałki zupełnie niepoddające się jakimkolwiek kwalifikacjom – wystarczy posłuchać „Scribbled Paper” czy „Fortune”.
Mimo że nie ma w tych utworach żadnego instrumentalnego i aranżacyjnego rozmachu, to muzycy przykuwają uwagę drobnymi smaczkami, nastrojem i wciągającym jak wir kobiecym wokalem. Bo nie byłoby Little Dragon bez charyzmatycznej Yukimi Nagano.
Ma bardzo ciekawy tembr głosu, niezłą technikę i wielką wrażliwość ukształtowaną przez wielokulturowe pochodzenie. Jej ojciec jest Japończykiem, który wyemigrował do Szwecji, mama urodziła się w USA i tam wychowała, ale jej dziadek był rodowitym Szwedem. Nie ukrywa, że inspiruje się różnymi stylami i nurtami.