Kiedy obserwuje się Włochów, uderza ich wakacyjny, dziecięcy, wręcz radosny, stosunek do życia. A może to stereotyp?
Nie. To przejaw bezrefleksyjnego konsumeryzmu, który proponuje berlusconizm, czyli system władzy tworzony od lat przez Berlusconiego i jego media. Rozrywka, talk-show i reality show lansują piękno na pokaz, seksbomby, przystojnych mężczyzn, modę, hedonizm. To medialny cyrk, gdzie wysoką pozycję społeczną zapewnia udział w telewizyjnych programach. Koło się zamyka. Widzowie chcą zostać gwiazdami, choćby na chwilę, bez żadnego wysiłku, zdając sobie sprawę, że nie mają talentu. Przypomina mi to schyłek imperium rzymskiego. Nie zgadzam się na taki styl życia i właśnie dlatego nagrałem album dedykowany czasom mojego dzieciństwa i młodości, z których zapamiętałem, że najważniejsze są silne więzy familijne, poczucie wspólnoty z sąsiadami i solidarność z innymi mieszkańcami.
Powstała zamknięta muzyczna opowieść.
Tak. Kanwę stanowi opowieść o niedzieli, jakich już dziś nie przeżywamy, bo przecież dla Internetu, telefonów komórkowych i naszych pracodawców nie ma święta. Jestem z pokolenia, które jeszcze pamięta aurę rodzinnego stołu, dźwięk kościelnego dzwonu i organów podczas mszy, dlatego postanowiłem o nich przypomnieć.
Proszę opowiedzieć o tytułowym "Chocabeck", ciastku, które jest jak magdalenka w Proustowskim cyklu "W poszukiwaniu straconego czasu".
Słowo pochodzi z dialektu Emilia Reggio, gdzie się urodziłem. Gdy pytałem ojca, czy jest coś dobrego do zjedzenia, odpowiadał, że niedługo dostanę chocabeck. Długo myślałem, że to smakowite czekoladowe ciastko. Tymczasem słowo oznaczało dźwięk wydawany przez kłapiący dzióbek ptaszka, który nie ma co jeść. Ojciec zamiast mówić o pustej spiżarce, wolał żartować i karmić mnie nadzieją. W tytułowej piosence śpiewam, że dziś mam wszystko, brakuje mi tylko chocabeck, czyli nadziei, poczucia wspólnoty i miłości. Podstawowych wartości. Marzę o świecie, w którym ludzie o różnym stanie portfela, poglądach i wyznaniach żyją razem i szanują się. Chrześcijanie i komuniści.