Laureat Złotej Palmy za "Pokój syna" przedstawił w festiwalowym konkursie film "Habemus papam". Jeszcze przed projekcją rozeszła się plotka, że pierwowzorem głównego bohatera stała się postać Jana Pawła II.
Nanni Moretti zaczyna od autentycznych zdjęć z pogrzebu polskiego papieża. – Nie widziałem powodu, żeby nie wykorzystać ich w filmie – mówi Moretti. – To była piękna uroczystość. Skromna, prosta trumna, podniosła atmosfera, powiewające polskie flagi.
Zaraz potem zaczyna się konklawe. Kardynałowie siedzą nad kartkami papieru i stukając nerwowo długopisami w stoliki, modlą się: "Boże, spraw, żebym nie został wybrany". Niełatwo wziąć na barki taką odpowiedzialność. Dopiero w trzecim głosowaniu wymaganą większość głosów uzyskuje francuski duchowny Melville.
– Pisząc scenariusz, nie myślałem o Janie Pawle II – twierdzi Nanni Moretti. – Ale jeśli ktoś dostrzeże w Melville'u odniesienia do Karola Wojtyły, nie powiem, że się myli.