Habemus papam na festiwalu w Cannes

Lewicujący ateista Nanni Moretti zrobił film o papieżu w depresji. Nie jest to jednak obraz antyklerykalny – pisze Barbara Hollender z Cannes

Aktualizacja: 15.05.2011 17:26 Publikacja: 13.05.2011 22:22

Reżyser Nanni Moretti (czwarty od lewej) i aktorzy Renato Scarpa, Margherita Buy, Jerzy Stuhr, Miche

Reżyser Nanni Moretti (czwarty od lewej) i aktorzy Renato Scarpa, Margherita Buy, Jerzy Stuhr, Michel Piccoli, Dario Cantarellis

Foto: AFP

Laureat Złotej Palmy za "Pokój syna" przedstawił w festiwalowym konkursie film "Habemus papam". Jeszcze przed projekcją rozeszła się plotka, że pierwowzorem głównego bohatera stała się postać Jana Pawła II.

Zobacz galerię zdjęć z Cannes

Nanni Moretti zaczyna od autentycznych zdjęć z pogrzebu polskiego papieża. – Nie widziałem powodu, żeby nie wykorzystać ich w filmie – mówi Moretti. – To była piękna uroczystość. Skromna, prosta trumna, podniosła atmosfera, powiewające polskie flagi.

Zaraz potem zaczyna się konklawe. Kardynałowie siedzą nad kartkami papieru i stukając nerwowo długopisami w stoliki, modlą się: "Boże, spraw, żebym nie został wybrany". Niełatwo wziąć na barki taką odpowiedzialność. Dopiero w trzecim głosowaniu wymaganą większość głosów uzyskuje francuski duchowny Melville.

– Pisząc scenariusz, nie myślałem o Janie Pawle II – twierdzi Nanni Moretti. – Ale jeśli ktoś dostrzeże w Melville'u odniesienia do Karola Wojtyły, nie powiem, że się myli.

Jest ich tu sporo. Ktoś mówi, że stary zmarły papież nauczył nas, jak mimo cierpienia można do końca godnie pełnić swoje obowiązki. Melville też zawsze marzył, by zostać aktorem.

Różnica jest jednak zasadnicza: Karol Wojtyła z pokorą przyjął wybór. Melville po wyborze nie ukazuje się w oknie papieskiego pałacu. Przerażony, pogrążony w depresji nie znajduje wspólnego języka ze sprowadzonym do Watykanu psychoanalitykiem, a zawieziony do innego po prostu ucieka. W cywilnym ubraniu melduje się w małym hotelu, włóczy się po ulicach i rozmawia z ludźmi, próbując rozliczyć się z własnym życiem.

– Chciałem zderzyć dwa światy, które zwykle się nie spotykają – mówi Moretti.

Lewicujący ateista Moretti zrobił film, którego włoscy publicyści katoliccy nie uznali za obraz antyklerykalny. Nawet Vittorio Messori, autor wywiadów z Janem Pawłem II i Josephem Ratzingerem, napisał, że w "Habemus papam" dostrzega "dobrotliwy" obraz Kościoła. Nie ma tu nawiązań do skandali i pedofilii, dyskusji o aborcji i celibacie czy afer finansowych w watykańskim banku.

– Pytano mnie, dlaczego nie zaatakowałem kościelnej instytucji, która w ostatnich latach straciła wiarygodność – przyznaje Moretti. – Jerzy Stuhr mówił mi, że nawet w Polsce kler jest oskarżany o pedofilię. Mnie to nie interesowało, podobnie jak mieszanie się duchownych do polityki. Zrobiłem pewne aluzje. Gdy papież mówi do tłumu, że w Kościele potrzebne są zmiany, ludzie wiwatują. Jednak przede wszystkim opowiadam o moim Watykanie, moim papieżu i moich wątpliwościach.

Moretti odziera Kościół z celebry. Kardynałowie, nie mogąc opuścić pałacu, nim papież nie pozdrowi wiernych, czekają jak więźniowie. Układają puzzle, uczestniczą w surrealistycznym turnieju siatkówki wymyślonym przez psychoterapeutę. Przekonujący jest wątpiący papież, który wie, że nie dając sobie rady ze sobą, nie może stać się przewodnikiem dla innych.

"Habemus papam" jest opowieścią o zwątpieniu. O tym, jak trudna jest w dzisiejszych czasach wiara. Ale i o uczciwości. Piękną kreację tworzy jako Melville Michel Piccoli.

– Nie zastanawiałem się, czy mam tę rolę przyjąć – mówi 85-letni aktor, który jest w rewelacyjnej formie. – To raczej Moretti się wahał. Przyjechał do mnie do Paryża i zarządził mi zdjęcia próbne. Dopiero po kilku dniach zadzwonił: "Grasz".

Znakomicie wypada też Jerzy Stuhr w ważnej roli rzecznika prasowego Watykanu, który musi dać sobie radę z załamaniem papieża, a jednocześnie chronić wizerunek Kościoła.

W "Habemus papam" realizm miesza się z groteską, a komedia przechodzi w dramat. Włosi potrafią się śmiać z sacrum, a pod ironią ukrywają poważne pytania o kondycję człowieka, wiary, świata. Ten obraz wątpiącego, ludzkiego Kościoła, na pierwszy rzut oka obrazoburczy, nie uraża uczuć wierzących. A wielu stanie się bliski.

 

 

 

 

 

 

 

Laureat Złotej Palmy za "Pokój syna" przedstawił w festiwalowym konkursie film "Habemus papam". Jeszcze przed projekcją rozeszła się plotka, że pierwowzorem głównego bohatera stała się postać Jana Pawła II.

Zobacz galerię zdjęć z Cannes

Pozostało 94% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla