Śpiewają o pokoju i miłości, ale przed koncertem na dawnym nazistowskim stadionie Zeppelinfeld, przyjęli strategię informacyjnej wojny – jakby nie chcieli ujawniać nowej muzycznej broni.
Zaczęło się od tego, że najpopularniejszy zespół średniego pokolenia, którego cztery płyty rozeszły się w ostatniej dekadzie w 50 mln egz., zapowiedział premierę piątej – na październik. Jednak kiedy obwieścił, że latem wystąpi na najbardziej prestiżowych letnich festiwalach świata, menedżerowie zapowiedzieli też, że do jesieni grupa nie wykona ani jednej nowej piosenki. Tymczasem teraz fanów zelektryzował news, że koncertowi na norymberskim festiwalu Rock im Park towarzyszyć będzie premiera kompozycji "Every Tear Drop Is a Waterfall" – online oraz na antenie stacji radiowych.
Ten utwór był najbardziej oczekiwanym singlem ostatnich lat, bowiem Coldplay jest liderem na rynku płytowym: dwa poprzednie CD z 2005 r. i 2008 r. pobiły rekordy sprzedaży – pokonując albumy AC/DC, Metalliki, Madonny, Black Eyed Peas, Eminema, U2, a nawet soundtrack "Mamma Mia!".
Ci wszyscy, którzy przyjechali do Norymbergi, poczuli się jak na muzycznym poligonie, gdyż Coldplay, poza nowym radiowym hitem, zdecydował się przetestować jeszcze cztery premierowe kompozycje.
Zazwyczaj wszystkie nagrania live trafiają natychmiast do YouTube'a. Tym razem znaczący był ten moment koncertu, kiedy wokalista Chris Martin mruczał pod nosem zatroskany: "Ach te telefony, telefony...". Jak się okazało, wszystkim tym, którzy zarejestrowali telefonem nowe kompozycje Coldplaya, operator portalu pod presją zespołu popsuł nagranie. Kto nie pofatygował się do Norymbergi, nie usłyszy nic!