To trzeci album w ich karierze, intrygujący efekt poszukiwania oryginalnego brzmienia dla własnych kompozycji. Brzmienia, które zwróci uwagę zarówno znawców jazzu, jak i słuchaczy poszukujących po prostu dobrej muzyki. To klasyczny jazzowy kwartet, w którym na saksofonach gra Maciej „Kocin" Kociński, na fortepianie Krzysztof Dys, na kontrabasie Andrzej Święs, a na perkusji Krzysztof Szmańda.
Najnowszy album zawiera jedenaście kompozycji Kocińskiego i Szmańdy, od ekspresyjnych jak „It's 7 O'Clock" do balladowych jak otwierający nowy album „Żuraw". Jednak charakter utworów Soundchecku nie jest tak jednoznaczny, bowiem aranżacje pomyślane są tak, by słuchacz był co chwila zaskakiwany. To zmianą tempa, nagłym przyspieszeniem bądź spowolnieniem akordów, to zmianą nastroju od zadumy z głową wspartą na dłoniach do mimowolnego przytupywania.
Nie jestem pewien ile w tym zaplanowanych, rozpisanych w nutach dźwięków, a ile spontanicznej improwizacji. O tym można przekonać się tylko na koncercie.
Słychać jednak wyraźnie, że muzycy lubią ze sobą grać, nawiązują doskonałe porozumienie, potrafią się inspirować, tworzą wokół siebie otwartą, przyjazną dla słuchacza aurę. A co najważniejsze, ich kompozycje są melodyjne, łatwo wpadają w ucho. Słuchanie albumu „Druglum" minęło mi jak chwila i, co nie zdarza mi się często, zapragnąłem posłuchać płyty ponownie. A teraz trafia się okazja posłuchać jej na żywo. W imieniu zespołu zapraszam do Tygmontu.