Jak jeszcze można potraktować Chopina, gdy przerabiano go już na jazzowo, rockowo, operowo lub grano w stylu flamenco?
–Mamy mnóstwo pomysłów, których dotąd nie udało się zrealizować –odpowiada Stanisław Leszczyński, pomysłodawca i szef festiwalu "Chopin i jego Europa". –Ten kompozytor jest jak temat z nieskończoną liczbą wątków. W następnych latach zajmiemy się na przykład jego związkami z Bachem i muzyką współczesną, postaramy się też wyjaśnić, dlaczego Azjaci tak szaleńczo kochają Chopina.
W tym roku jego utwory będą przeplatać się z kompozycjami Ferenca Liszta i Gustava Mahlera. –Takie zestawienie pozwoli zrozumieć, że Chopin był pierwszym egzystencjalistą –uważa Stanisław Leszczyński. –W jego utworach, poza wczesnymi kompozycjami, każda nuta jest zapisem bólu istnienia.
Układanek z dzieł różnych kompozytorów dokonuje się na wszystkich festiwalach. Warszawski wyróżnia się czymś jeszcze: tu chętnie wykonuje się XIX-wieczną muzykę na instrumentach z epoki. –Nie pretendujemy do pionierów tego nurtu –mówi dyr. Leszczyński –ale mam sygnały na przykład od radiofonii europejskich, że Warszawa upowszechniła taką modę.
Wykonawstwem zwanym historycznym zainteresowano się pół wieku temu, ale długo pozostawano w kręgu muzyki do połowy XVIII stulecia. Stopniowo jednak granica przesuwała się, objęła Haydna i Mozarta, potem Beethovena. "Chopin i jego Europa" udowodnił, że na starych instrumentach można również interpretować Schuberta, Schumanna i swojego patrona.