W każdy wakacyjny, sobotni wieczór na Rynku Starego Miasta rozbrzmiewał jazz albo znajdowaliśmy się w okolicach tego stylu. Mimo deszczowej premiery, jak stała się udziałem tria Torda Gustavsena, pogoda nie sprawiała już organizatorom większych kłopotów, a publiczność stawiała się niezawodnie. Świetne koncerty Laboratorium, grupy Naxos Mila Kurtisa i Gary'ego Gutmana będziemy jeszcze pamiętać długo, a być może do tych miłych wspomnień dołączy kubański skrzypek, którego w Polsce jeszcze nie oklaskiwaliśmy.
Chropawe brzmienie skrzypiec Omara Puente przypomni nam Zbigniewa Seiferta, ale Kubańczyk ma latynoską energię i talent showmana. Lubi się popisywać wirtuozerią, ale nie wdaje się w zawiłe improwizacje, podkreślając melodyjność swoich tematów. Przedstawi premierowy program, a w nim utwory z najnowszej płyty „From Here To There".
Omar Puente urodził się w Santiago de Cuba. Do nauki gry na skrzypcach zachęcił go ojciec. Uczył się klasycznego stylu gry u najlepszych kubańskich i rosyjskich nauczycieli w Hawanie. Jego kolegą był pianista Gonzalo Rubalcaba. Obaj pilnie uczęszczali na gościnne wykłady jazzmanów, w tym Paquito d'Rivery, Chucho Valdeza, Rubana Gonzalesa i Arturo Sandovala.
I choć grał w klasycznej orkiestrze, swoją przyszłość widział w jazzie.
Po osiedleniu się z żoną w Wielkiej Brytanii zaczął współpracować z saksofonistą Courtneyem Pine'em i innymi jazzmanami.