Publiczność powitał Mamadou Diouf, nieoficjalny ambasador kultury afrykańskiej w Warszawie. Po nim na scenę weszła Urszula Dudziak, a salę wypełnił pulsujący rytm. Światowej klasy jazzmanka przygotowała program na miarę swych możliwości, choć początek mógł na to nie wskazywać. Inspirowany polskimi utworami ludowymi i muzyką znad Bosforu „Turecki mazurek", oparty na dialogu saksofonu i wokalu, początkowo brzmiał jak próba zagłuszenia jednego przez drugie. Swobodę i perfekcję słychać było za to w drugim, pełnym funkowego groove'u utworze „Wookie's Walk". Potem Urszula Dudziak Superband żonglował nastrojami od melancholii po ekscytację.
Ta druga przerodziła się w euforię, gdy na scenie nastąpiła zmiana warty. Najpierw miejsca zajęła sekcja rytmiczna, po niej wbiegli trębacze i skąpo odziane tancerki, na koniec spokojnie wszedł sam Femi. I rozpoczął się prawdziwy rytuał przywoływania pozytywnej energii. Charyzmatyczny artysta śpiewał o tym, jak walczyć z nierównością, i zachęcał do zabawy. Publiczność nie pozostawała bierna. Z każdą kolejną minutą podrywały się do tańca kolejne rzędy widzów. Lepszego rozpoczęcia festiwalu organizatorzy nie mogli sobie wymarzyć.