Gdyby 27-letnia Koreanka nie zdobyła Złotego Medalu, publiczność byłaby zawiedziona. Soyoung Yoon była faworytką od początku. A w II etapie fenomenalnie zagrała sonatę Prokofiewa i wzniosła się ponad poziom prezentowany przez pozostałych uczestników. Do końca nikt jej nie dorównał. Mimo to okazało się, że rywalizacja – choć za plecami Koreanki – toczy się do końca. W finale niemal wszystkich dopadło zmęczenie oraz nerwy, dlatego występy z orkiestrą Filharmonii Poznańskiej pod dyrekcją Marka Pijarowskiego wypadły słabiej, niż można się było spodziewać.
W tej sytuacji drugą lokatę wywalczyła 21-letnia Japonka Miki Kobayashi prezentująca się równo we wszystkich konkursowych etapach, ale też w żadnym nie wzbudzająca szczególnych emocji. To typowa przedstawicielka szkoły japońskiej, której podstawowym atutem jest perfekcja techniczna. Może obecne studia w Wiedniu u jurora konkursu Pawła Wiernikowa pozwolą jej pogłębić sposób interpretacji.
Na podkreślenie zasługuje sukces Niemca o rumuńskich korzeniach Stefana Tarary, który w Konkursie im. Wieniawskiego w 2006 r. odpadł przed finałem. Wtedy miał 20 lat, teraz wywalczył trzecie miejsce. Byłby może w stanie osiągnąć więcej, ale kiepsko wykonany koncert fis-moll Wieniawskiego wyeliminował go z walki o najwyższą stawkę. Ten utwór Koreanka Soyoung Yoon zagrała o trzy klasy lepiej. Trzy wyróżnienia otrzymali: Erzan Kulibaev z Kazachstanu, Aylen Pritchin z Rosji oraz Arata Yumi z Japonii. Im także – tak jak Stefanowi Tararze – osiągnięcie większego sukcesu uniemożliwił jeden z koncertów Wieniawskiego. W nich trzeba nie tylko błysnąć wirtuozerią, ale i ciekawie poprowadzić narrację. Dla tegorocznych finalistów – poza Soyoung Yoon – okazało się to zbyt trudne.
Polacy znaleźli się poza finałem. Jako nagrodę pocieszenia należy potraktować decyzję przewodniczącego jury Maxima Vengerova, który wyróżnienie w postaci 12 lekcji z nim przyznał Marii Włoszczowskiej. 20-letnia studentka Uniwersytetu Muzycznego w Warszawie ma talent i warto, by rozwijała się pod opieką tak wspaniałego artysty. Krytycy swą nagrodę przyznali jej rówieśniczce Aleksandrze Kuls, która też nie dostała się do finału, ale warto, by uwierzyła w swe możliwości. Tegoroczny konkurs przejdzie do historii jako sukces jurora Zakhara Brona. Jego uczniami są zdobywcy pierwszej i trzeciej nagrody, ale jest też pedagogiem, u którego chcą się uczyć wszyscy skrzypkowie.