Drugi, wydany po trzech latach od debiutu krążek warszawskiej grupy przynosi spore zmiany. Przede wszystkim z liderem Robertem Jaworskim śpiewają Karina Kumorek i Monika Wierzbicka. Ich wokalom nie można odmówić siły i ekspresji, daleko im jednak do dzikiej mocy białych głosów Izy Byry i Anuchy Piotrowskiej, które odeszły z zespołu.
Inny jest też klimat muzyczny. „Globalna wiocha" to album konceptualny – muzyczna opowieść o tym, jak Fryderyk Chopin powraca do świata żywych pod postacią... krasnala ogrodowego. Jak piszą członkowie zespołu, „to jeden z tych artystów, którzy zostali zepchnięci do pustelni przez klan fałszywych proroków i kabotynów". Nie udaje mu się ocalić naszych dusz, za to ze zdumieniem obserwuje absurdy naszej rzeczywistości. Odkrywa też, jak niewiele zmieniło się w polskiej mentalności od czasów, gdy żył tu jako człowiek.
Wraz z Fryckiem krasnalem przemierzamy więc krainy muzyczne, w których jest sporo z rozmysłem akcentowanego kiczu i tandety. Z kolejnymi przystankami Żywiołak oddala się od biometalowego, słowiańsko-skandynawskiego świata demonów i zjaw, zmierzając w stronę niemieckiej nasiadówki piwnej (wciąż z mocnym polskim sznytem). Choć instrumentarium nie zmieniło się drastycznie – wciąż słyszymy choćby dźwięki liry korbowej – przesunęły się akcenty. Więcej jest skocznych melodii, motywów muzyki świata, pojawiają się inspiracje chanson, funkiem, popem czy punk rockiem. Tekstowo to wyprawa w XXI w.?Są tu np. internetowe kawiarenki oraz miłość znajdowana w sieci, potraktowane ironicznie i z szyderstwem.
Mimo zmian Żywiołak wciąż ma moc porywania tłumów. Pozostaje tylko pytanie, czy w Hard Rock Cafe będą to te same tłumy, które „Nowa Ex-Tradycja" prowokowała do transowego tańca, czy zupełnie nowi słuchacze.