Reklama

Chcesz coś zrobić, zrób to sam

O wspieraniu protestów przeciw społecznym nierównościom opowiada francuski duet DAT Politics, który czwartkowym koncertem rozpocznie muzyczny LFSM Festival Berlin – Warszawa.

Publikacja: 07.12.2011 09:00

DAT Politics to dziś już klasyka francuskiej elektroniki

DAT Politics to dziś już klasyka francuskiej elektroniki

Foto: materiały prasowe

Czy czasy, kiedy dzieci marzące o karierze muzycznej prosiły rodziców o gitarę, definitywnie się skończyły? Muzyka dzisiaj to tylko laptopy?

Claude Datgirl:

Mam wrażenie, że weszliśmy już w nową erę, w której wykonawcy chcą ukryć komputery przed publicznością, ponieważ w widoku artystów gapiących się w monitory nie ma nic ciekawego.

Reklama
Reklama

Jaki rodzaj sztuki was ukształtował?

Gaetan Collett:

Popart Andy'ego Warhola powiązany z muzyką artystyczną i estetyka clusterfuck Mike'a Kelleya (głośny artysta amerykański – przyp. red.) powiązana z postpunkiem i elektroniką.

Czy muzyka, której słuchacie, jest tak samo szybka i nerwowa jak ta przez was tworzona?

G.C.:

Reklama
Reklama

Oczywiście! Ale nie gardzimy też synthpopem, noise'em i włoską muzyką.

Czy w czasach kryzysu wciąż istnieje francuski program rządowy wspierający finansowo artystów?

C.D.:

Tak, ale od kilku lat pieniędzy przeznaczanych na sztukę jest coraz mniej. Trzeba samemu zarządzać swoimi artystycznymi projektami.

Reklama
Reklama

Światową stolicą muzyki elektronicznej wydaje się być Berlin. Tegoroczna edycja festiwalu LFSM odbędzie się tam oraz w Warszawie. Czy te miasta mają ze sobą coś wspólnego?

C.D.:

Nie znamy tak dobrze Warszawy. Graliśmy tu w zimie kilka lat temu i było to intensywne doświadczenie, ale musieliśmy szybko wyjechać. Pamiętam, że architektura wydała mi się podobna do berlińskiej. Może Warszawa przejmie muzyczną pałeczkę od Berlina?

Jak wygląda wasz dzień pracy?

Reklama
Reklama

C.D.:

W szalonym Paryżu idzie się spać nad ranem, więc zaczynamy dość późno, przed komputerem, z kubkiem kawy. Po południu aż do  późna  zajmujemy się muzyką lub projektami graficznymi.

Chociaż macie słowo „polityka" w nazwie, wystrzegacie się politycznych i społecznych komentarzy. Może chociaż powiecie, co myślicie o amerykańskim ruchu Occupy Wall Street?

G.C.:

Reklama
Reklama

Globalne finansowe imperium to niszczycielska siła, która mnie przeraża. Powinniśmy znaleźć jakieś indywidualne i zbiorowe rozwiązanie dla problemów związanych z tym niesprawiedliwym systemem.

C.D.:

Wspieramy ruch i protesty przeciw społecznym nierównościom i marnowaniu pieniędzy przez najbogatszych.

Nie myślicie optymistycznie o przyszłości?

Reklama
Reklama

C.D.:

Światowa gospodarka się rozpada, środowisko naturalne zostało zniszczone... Przywódców politycznych to nie obchodzi. To, co pozytywne w przyszłości, będzie zależeć od poczynań jednostek, lokalnej wymiany i działania DIY (Zrób To Sam – przyp. red.).

Czy zostaniecie przy niezależnym tworzeniu muzyki, czy też planujecie zaatakować przemysł muzyczny?

G.C.:

To raczej przemysł wybiera sobie tych, na których chce zarobić. Nie zawsze jest to złe, ale często odbywa się za cenę utraty artystycznej tożsamości. Jesteśmy więc sceptyczni wobec show-biznesu. Dla nas nie liczy się on tak bardzo.

rozmawiała Anna Kilian

Czy czasy, kiedy dzieci marzące o karierze muzycznej prosiły rodziców o gitarę, definitywnie się skończyły? Muzyka dzisiaj to tylko laptopy?

Claude Datgirl:

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Reklama
Kultura
Córka lidera Queen: filmowy szlagier „Bohemian Rhapsody" pełen fałszów o Mercurym
Kultura
Ekskluzywna sztuka w Hotelu Warszawa i szalone aranżacje
Kultura
„Cesarzowa Piotra”: Kristina Sabaliauskaitė o przemocy i ciele kobiety w Rosji
plakat
Andrzej Pągowski: Trzeba być wielkim miłośnikiem filmu, żeby strzelić sobie tatuaż z plakatem do „Misia”
Patronat Rzeczpospolitej
Warszawa Singera – święto kultury żydowskiej już za chwilę
Reklama
Reklama