– Widziałem, jak w grudniu 1981 r. czołgi rozwalały bramę Stoczni Gdańskiej – wspomina Krzysztofa Skiba, lider Big Cyc. – Mieliśmy wtedy po 17 lat i zamiast telefonów komórkowych nosiliśmy w kieszeniach kamienie. Jesteśmy z pokolenia stanu wojennego i w związku z 30. rocznicą jego wprowadzenia postanowiliśmy wyszukać stare, autentyczne podziemne nagrania rockowe z tamtego okresu.
Znaleziska są tym cenniejsze, że większość słuchała Jacka Kaczmarskiego albo pamięta piosenki z oficjalnego obiegu przemycające co najwyżej w zawoalowany sposób aluzje do reżimu generała Jaruzelskiego. Na koncertach Perfectu można było śpiewać na melodię "Chcemy być sobą" – "Chcemy bić ZOMO", pod tekst "Nie bój się tego wszystkiego" podkładać zaś słowa "Nie bój się tego Jaruzelskiego". Tylko nieliczni mieli okazję słyszeć na żywo niecenzuralną kompozycję "Pięć lat w Białołęce" supergrupy Morawski Waglewski Nowicki Hołdys – o internowanych. Bodaj raz została wykonana w warszawskiej Stodole i ślad po niej przepadł.
Wydawało się, że grupy, które buntowały się przeciwko stanowi wojennemu, a cieszyły się tylko lokalną popularnością – również są skazane na zapomnienie. Dzięki Big Cycowi – pamięć o nich nie przepadnie. Przypomniane zostały m.in. protest songi wrocławskiej formacji Miki Mousoleum. Z jej repertuaru pochodzi "ZOMO na Legnickiej" ze słowami "Lała się krew/Płonęła benzyna/Gaz wyciskał łzy", "Ruski keczap" z frazą "Kto dowiedzieć zechce się/Kogo przytnie dziś SB", a także "Dynamit na kartki", którego głównym tematem było "pół od litra od rana". Bo podziemne piosenki zapisywały również beznadzieję i degrengoladę w PRL.
Grupa Brzytwa Ojca sparodiowała w "Dyktatorze" przemówienie generała Jaruzelskiego: "Siła armii dała mi przewagę/Teraz jestem nowym dyktatorem/Jestem likwidatorem waszego szczęścia". Z repertuaru anarchistycznego zespołu Karcer, przypomniał Big Cyc "Życie za hymn", które kpi z uproszczonego dylematu "Lenin albo Bóg". Premierową piosenką jest kompozycja Big Cyca "Nasz PRL" rozpoczęta wystąpieniem Jaruzelskiego. Tekst przypomina o occie na półkach, ORMO, ale zamiast krzewić martyrologię – w gorzkich słowach opisuje najtrudniejszy wybór młodych ludzi, którzy mogąc wybrać wolność na Zachodzie – pozostali w kraju.
Album przygotowany przy współudziale Narodowego Centrum Kultury i Instytutu Pamięci Narodowej, jest też mobilnym muzeum materiałów ulotnych opozycji z lat 80., a także nagrań SB. Na zdjęciach można obejrzeć zomowskie polewaczki, "klepsydry wolności", znaczki z Jaruzelskim-Pinochetem, a także plakat przedstawiający zomowców z łbami psów, wilczurami u nogi i ironicznym hasłem "Obywatelu, daj głos na listę PRON!".