Adele w Royal Albert Hall - koncert na DVD

"Live at The Royal Albert Hall" to fantastyczne spotkanie z popową gwiazdą nowej generacji – pisze Paulina Wilk

Publikacja: 13.12.2011 17:46

Adele w lutym 2011 r. śpiewała podczas gali wręczenia Brit Awards w Londynie. W 2012 r. ma szansę na

Adele w lutym 2011 r. śpiewała podczas gali wręczenia Brit Awards w Londynie. W 2012 r. ma szansę na sześć statuetek Grammy, a koncertować będzie już tylko na dużych arenach i stadionach; fot. AP/Joel Ryan

Foto: Associated Press

Adele mości się na wysokim taborecie i zapowiada piosenkę country. Publiczność wypełniająca Royal Albert Hall reaguje radosnym piskiem. Jak na  wszystko, co powie lub zaśpiewa 23-letnia Angielka z burzą włosów świeżo ufarbowanych na blond. Zachwyciła już potężnym wykonaniem "Don't You Remember" i "Set Fire to the Rain". Teraz z uśmiechem informuje, że kolejny utwór będzie opowiadał o facecie, który zamordował ukochaną. Rzecz jasna – z miłości.

Zobacz na Empik.rp.pl

Uczucia to ulubiony temat piosenek Adele. Kilkakrotnie tego wieczoru opowie, jak jej przeżycia dały początek przebojom, które nuci cały świat. Choćby "Turning Tables". Pretekstem była awantura podczas randki w restauracji z tytułowym obrotowym stołem. Kłótnia skończyła się uczuciową karuzelą i bolesnym rozstaniem.

"If It Hadn't Been for Love", pięknie zinterpretowana przez Adele kompozycja amerykańskiej grupy country The Steeldrivers, to migawka z przyszłości. Następna płyta będzie inspirowana muzyką zza oceanu: stylistyką Nashville, Teksasu, piosenkami drogi. Brytyjska wokalistka odkryła tamtejszych twórców dzięki kierowcy autobusu, którym podróżowała po Stanach, promując swoją pierwszą płytę "19". Trzeci album niemal na pewno będzie sukcesem, o ile wokalistka wróci do zdrowia. W październiku musiała odwołać wszystkie zaplanowane do końca roku występy. Przeszła – jak zapewniają jej menedżerowie – niewielką operację strun głosowych. Do  śpiewania ma wrócić w lutym, ale trzecia płyta ukaże się najwcześniej w 2013 r.

Fenomen roku

Adele jest muzyczną sensacją tego roku, a wydany właśnie koncertowy album "Adele Live at The Royal Albert Hall" stał się – szczególnie wobec jej koncertowej nieobecności – najbardziej rozchwytywanym krążkiem świata. Fenomen Adele, która od stycznia sprzedała około 13 milionów egzemplarzy swej drugiej płyty "21", ma solidne podstawy w jej wokalnym i kompozytorskim talencie, ale też wiele mówi o zmianie gustów publiczności i nowych ścieżkach w show-biznesie.

Adele Adkins, rocznik 1988, była przekonana, że spędzi życie, promując innych artystów. Trzy piosenki, jakie musiała nagrać na zaliczenie zajęć w artystycznej londyńskiej BRIT School (wylęgarni talentów takich jak: Amy Winehouse, Jamie Woon czy Katie Melua), trafiły do internetowego serwisu MySpace za sprawą jej przyjaciółki. A ponieważ były znakomite, Adele wkrótce odebrała telefon z niewielkiej, ale prestiżowej wytwórni XL Records. Miała  19 lat, gdy ukazała się jej debiutancka płyta "19" i dla wszystkich cenionych krytyków nad  Tamizą było jasne, że ta pulchna, bezpretensjonalna dziewczyna powtórzy globalny sukces Winehouse.

Sprzedaż skromnie wyprodukowanego, celowo niedopieszczonego albumu nie była nadzwyczajna, lecz amerykańscy krytycy wpadli w zachwyt – Adele otrzymała Grammy dla najlepszej nowej artystki. I tym razem jest faworytką – w lutym może odebrać w Los Angeles aż sześć statuetek. Przejście z niezależnego, cyfrowego obiegu muzycznego do głównego nurtu show-biznesu było więc błyskawiczne. Adele nie musi robić niczego szczególnego, by się podobać. Wystarczy, że jest sobą.

Odtrutka na Gagę

Naturalność, autentyczność to jej największe atuty zarówno w muzyce, jak i wizerunku. Podczas koncertu w Royal Albert Hall widać i słychać to było doskonale. Śpiewała na 100 procent, jakby mocnym, czystym głosem chciała dać do zrozumienia, że niczego nie ukrywa. Aranżacje – królewskie, choć minimalistyczne – zapewniała orkiestra. Nie rozsadza sali energią i tańcem, jak ma to w zwyczaju Beyoncé – Adele stoi. Czasem zakołysze biodrami, a do finału zrzuci pantofelki. Zamiast prowokować skąpymi strojami i erotycznymi pozami, jak bogini nastolatków Rihanna, prezentuje się w eleganckiej czerni i makijażu á la Bardot. Ale potrafi zakląć, głośno się roześmiać i rzucić sprośny komentarz. Za to jest kochana szczególnie w ojczyźnie: taka dziewczyna równie dobrze radzi sobie na herbatkach w pałacu Buckingham co podczas popijawy w narożnym pubie.

#

Angielka stworzyła inny model gwiazdy niż ten, do jakiego przyzwyczaili nas Madonna, Jackson i ich spadkobiercy, np. Lady Gaga – nosicielka coraz to nowych kostiumów i masek. Adele pozwala się oglądać z bliska, postawiła na szczerość. Świat pokochał ją jako antidotum na hiperkreację. Być może to znak, że pop otrząsa się po dziesięcioleciu zdominowanym przez widowiska, a nie muzykę.

Prawdziwym testem, także dla samej Adele, stanie się przyszły rok. Nie będzie występów w salach teatralnych. Zapotrzebowanie zmusi ją do przeniesienia skromnych koncertów na  stadiony i areny. Wtedy okaże się, czy prosta piosenka to dość, by porwać masy.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"