Adele mości się na wysokim taborecie i zapowiada piosenkę country. Publiczność wypełniająca Royal Albert Hall reaguje radosnym piskiem. Jak na wszystko, co powie lub zaśpiewa 23-letnia Angielka z burzą włosów świeżo ufarbowanych na blond. Zachwyciła już potężnym wykonaniem "Don't You Remember" i "Set Fire to the Rain". Teraz z uśmiechem informuje, że kolejny utwór będzie opowiadał o facecie, który zamordował ukochaną. Rzecz jasna – z miłości.
Uczucia to ulubiony temat piosenek Adele. Kilkakrotnie tego wieczoru opowie, jak jej przeżycia dały początek przebojom, które nuci cały świat. Choćby "Turning Tables". Pretekstem była awantura podczas randki w restauracji z tytułowym obrotowym stołem. Kłótnia skończyła się uczuciową karuzelą i bolesnym rozstaniem.
"If It Hadn't Been for Love", pięknie zinterpretowana przez Adele kompozycja amerykańskiej grupy country The Steeldrivers, to migawka z przyszłości. Następna płyta będzie inspirowana muzyką zza oceanu: stylistyką Nashville, Teksasu, piosenkami drogi. Brytyjska wokalistka odkryła tamtejszych twórców dzięki kierowcy autobusu, którym podróżowała po Stanach, promując swoją pierwszą płytę "19". Trzeci album niemal na pewno będzie sukcesem, o ile wokalistka wróci do zdrowia. W październiku musiała odwołać wszystkie zaplanowane do końca roku występy. Przeszła – jak zapewniają jej menedżerowie – niewielką operację strun głosowych. Do śpiewania ma wrócić w lutym, ale trzecia płyta ukaże się najwcześniej w 2013 r.
Fenomen roku
Adele jest muzyczną sensacją tego roku, a wydany właśnie koncertowy album "Adele Live at The Royal Albert Hall" stał się – szczególnie wobec jej koncertowej nieobecności – najbardziej rozchwytywanym krążkiem świata. Fenomen Adele, która od stycznia sprzedała około 13 milionów egzemplarzy swej drugiej płyty "21", ma solidne podstawy w jej wokalnym i kompozytorskim talencie, ale też wiele mówi o zmianie gustów publiczności i nowych ścieżkach w show-biznesie.