Historia bez taniego sentymentalizmu

Rozmowa z dokumentalistką Ewą Ewart

Aktualizacja: 22.12.2011 22:21 Publikacja: 22.12.2011 22:15

Historia bez taniego sentymentalizmu

Foto: TVN

Rz: Dlaczego tak często wraca pani w swoich filmach do Rosji?

Ewa Ewart:

Zainteresowanie i pasja to rezultat mojego pobytu w Moskwie na początku lat 90. Byłam wtedy producentką newsów dla amerykańskiej stacji telewizyjnej CBS. Po przejściu do BBC nie było chyba roku, żebym chociaż raz nie wróciła do starych kątów. Na tych powrotach zaważył fakt, że jestem ze wschodniej Europy, biegle znam język. Byłam jedyną w redakcji, która mogła poruszać się po Rosji tak swobodnie. Przeżyłam w tym kraju proces rozpadu ZSRR. To było niezwykłe doświadczenie – być w środku wielkich przemian historycznych i obserwować budowanie demokracji, a potem przejęcie władzy przez Jelcyna.

Zbliżenie - czaj więcej

Zmieniła się Rosja od tamtego czasu?

Bardzo, choć nierównomiernie. Przemiany najbardziej widać w wielkich miastach, takich jak Petersburg czy Moskwa. Reprezentacyjna ulica stolicy Rosji – Gorkiego – wygląda jak Piąta Aleja w Nowym Jorku. Zmienili się też młodzi Rosjanie: stali się bardzo pewni siebie. Ale i wciąż są dramatyczne różnice między wielkimi ośrodkami a prowincją. Tam przemiany dokonują się znacznie wolniej, nieraz trudno oprzeć się wrażeniu, że czas się tam zatrzymał.

Łatwo się zaprzyjaźnić z Rosjanami?

Tak, są niesłychanie ciepli, otwarci, szczerzy. Wyczuwa się w nich tę samą wibrację słowiańskiej duszy. Przekonałam się o tym, kiedy przemieszkałam w Rosji trzy lata na początku lat 90.

Zostało mi z tego czasu wiele serdecznych, ważnych przyjaźni trwających często do dziś.

Jednym z plonów kontaktów z tym krajem są „Dzieci Biesłanu", poruszający film o uczniach, którzy przeżyli terrorystyczny atak na swoją szkołę 1 września 2004 r. Wstrząsająco pokazuje pani ich traumę.

Po prostu opowiadają, co przeżyli, czego się bali. Trudno rozmawiać z siedmioletnim dzieckiem o polityce.

Na temat tej zbrodni powstało wiele filmów, ale mój był chyba jedynym, który nie zawierał żadnego komentarza i pokazywał, co się stało, poprzez wypowiedzi dzieci. Spędziłam z nimi wiele tygodni w ciągu roku, w którym powstawał dokument.

Filmem, który równie głęboko, bez taniego sentymentalizmu opowiada o ludzkim cierpieniu jest „W milczeniu" – opowieść o rodzinach ofiar katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem z 10 kwietnia ubiegłego roku. Nie bała się pani nadmiernych oczekiwań?

Nie. Propozycja realizacji tego filmu przyszła od TVN miesiąc po tragedii. Zdawałam sobie sprawę, że będzie to pierwszy po dwudziestu kilku latach dokument zrealizowany przeze mnie w Polsce, dla polskiej telewizji. Ale koncepcja rodziła się powoli. Najpierw myślałam, że podejdę do tematu bardziej tradycyjnie – porozmawiam z przedstawicielami władzy, ludźmi biorącymi udział w akcji ratunkowej, politykami. Równocześnie z rosnącym przerażeniem zorientowałam się, że katastrofa – zamiast scalić społeczeństwo w tym ogromnym wspólnym nieszczęściu – bardzo je podzieliła. I wtedy pomyślałam, że nie pozwolę, by ta dramatyczna historia została połknięta przez polityczny spór. Bo w pierwszym rzędzie należy ona do członków rodzin ofiar. I dlatego postanowiłam, że oni opowiedzą o tym, co się stało.

rozmawiała Małgorzata Piwowar

Rz: Dlaczego tak często wraca pani w swoich filmach do Rosji?

Ewa Ewart:

Pozostało 97% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"