Czego szukała Kapela w Skandynawii? Inspiracji, świeżych pomysłów, a może Polska przestała być już sexy na scenie world music?
Maciej Szajkowski: Przecież to nasi sąsiedzi, a w muzyce mamy wiele wspólnego: brzmienie oparte na instrumentach smyczkowych – skrzypce, fidele. Trójdzielne rytmy Skandynawowie prawdopodobnie przywieźli z Polski, którą okupowali w XVII wieku. Swój taniec narodowy nazwali „Polska". Związki sięgają jeszcze wcześniejszych czasów, pierwszymi najemnymi „ochroniarzami" Mieszka I byli Wikingowie. Dla nas, muzyków grających muzykę etniczną Skandynawia to inspiracja; bogata kultura, niezwykła mitologia. Tamtejsze zespoły kształtowały dzisiejszą scenę world music. Zaprosiliśmy do współpracy absolutną gwiazdę - Hedningarne. W zeszłym roku wystąpiliśmy razem w Warszawie, potem nagraliśmy trzy utwory zbudowane wokół ich instrumentarium – dud szwedzkich, liry korbowej, nyckel harpy. I tak się zaczęła praca nad „Nord".
Śpiewacie jednak po polsku. Wszystkie teksty są stare, ludowe, ale często brzmią jak komentarz do aktualnych wydarzeń. „Będzie wojna będzie, którz na nią pójdzie. Niejedna mateczka syneczka się pozbędzie".
Tym razem uważnie dobieraliśmy teksty, wcześniej traktowaliśmy je bardziej jak muzyczne tworzywo. Panuje taka opinia o polskich tekstach ludowych, jako prymitywnych, trywialnych, na poziomie: poszła baba z dziadem, oj dana, bawili się do rana. Staramy się to odczarować, pokazać nieznane, a ponadczasowe, piękne opowieści . Anonimowy tekst „Będzie wojna" powstał 200 lat temu i nadal jest aktualny, bo ciągle straszy się nas nowymi konfliktami. Irak, Afganistan, Czeczenia, Syria, groźby nowych konfliktów w Iranie, Korei Północnej. Ta trauma wojny niestety stale obecna jest w naszym życiu, pośrednio ma wpływ na cały świat. Równie stary „Gbursky synu" to opowieść o bogatym chłopaku, dzisiaj byśmy powiedzieli, że to piosenka o celebrycie: zadufanym, bezczelnym, prymitywnym, który nie ma nic do powiedzenia.