Saksofonista opowiedział „Rz", jak jego muzyczna droga wiodła od r'n'b przez klasyczny jazz do nowoczesnego brzmienia.
Kwartet saksofonisty Branforda Marsalisa jest jednym z najważniejszych zespołów współczesnego jazzu. Pozostając w jego głównym nurcie, odkrywa nowe możliwości improwizacji, a przykładem jest nowy album zapowiadający się na wydarzenie tego roku. Do trzech wytrawnych i doświadczonych muzyków zespołu: lidera, pianisty Joeya Calderazzo i kontrabasisty Erika Revisa, dołączył młody perkusista Justin Faulkner.
– Justin ma dużo energii i doskonałą technikę. Szybko uczy się i skupia na istocie muzyki. Najważniejsze, że poznał historię gry na perkusji od początku istnienia jazzu do dziś. A nie od środka, jak większość jego kolegów. Dzięki temu możemy grać w różnych stylach – mówi Branford Marsalis.
Na płycie znalazły się dwa standardy: nowoczesny Theloniousa Monka „Teo" i tradycyjny „My Ideal" Leo Robina napisany w latach 30. Marsalis wybrał po dwie kompozycje Erica Revisa i Joeya Calderazzo oraz trzy własne. Album rozpoczyna dynamiczna, szybka kompozycja „The Mighty Sword" Joeya Calderazzo zachęcająca, by usiąść wygodnie i uważnie przysłuchać się nowej muzyce Amerykanów.