Reklama

Cannes - relacja Barbary Hollender

90-letni Alain Resnais śmielej eksperymentuje z formą niż młodszy o dwa pokolenia Lee Daniels – pisze Barbara Hollender z Cannes

Aktualizacja: 24.05.2012 18:55 Publikacja: 24.05.2012 18:44

Reżyser „Holy Motors" Leos Carax, Kylie Minogue i Denis Lavant

Reżyser „Holy Motors" Leos Carax, Kylie Minogue i Denis Lavant

Foto: AFP

Kino szuka swojej drogi, więc na festiwalu jedni reżyserzy pokazują sprawnie zrobione filmy w hollywoodzkim stylu, inni starają znaleźć nowe środki wyrazu. Za każdą taką próbą kryje się pytanie: walczyć o masową publiczność czy stawiać na widza elitarnego?

Zobacz galerię zdjęć

Wśród najbardziej oczekiwanych tytułów tego festiwalu było „W drodze". Wystarczy wymienić nazwiska, które za tym obrazem stoją: Walter Salles -  zdobywca Złotego Niedźwiedzia za „Dworzec nadziei", Jack Kerouac - jeden z najważniejszych przedstawicieli Beat Generation, wreszcie plejada gwiazd z Samem Rileyem, Kirsten Dunst, Kristen Stewart, Viggo Mortensenem i Steveem Buscemim na czele.

Kerouac napisał „W drodze" w 1951 r. i przez sześć lat nie mógł znaleźć wydawcy. Dziś ta książka przepełniona seksem, narkotykami, alkoholem i buntem nie budzi emocji, jednak przeniesienie jej na ekran wydawało się niemal niemożliwe. Salles zaryzykował i poniósł szlachetną porażkę. Opowiedział o powstawaniu tej książki, ale portret bitników wyruszających w podróż przez Amerykę jest w jego filmie powierzchowny. Wrogość w stosunku do konsumpcyjnego społeczeństwa przypomina bardziej młodzieńczą przygodę niż postawę życiową nonkonformistów. Razi tradycyjna forma przypominająca stylem jego „Dzienniki motocyklowe" (ktoś nawet nazwał nowy film Sallesa „Dziennikami samochodowymi").

Równie tradycyjny obraz pokazał Lee Daniels. Jego „Gazeciarz" jest sprawnie zrealizowanym, wartkim i momentami zabawnym thrillerem. Kinem niezależnym, które może zaakceptować każdy hollywoodzki dystrybutor.

Reklama
Reklama

Naprawdę za to wadzą się z filmową formą dwaj francuscy mistrzowie. Leos Carax, który w 1984 r. jako 23-latek pokazywał w Cannes pierwszą fabułę „Boy Meets Girl", a w historii kina zapisał się „Kochankami z Pont-Neuf", teraz zrealizował filozoficzną rozprawę. W „Holy Motors" jego ulubiony aktor Denis Lavant jeździ po Paryżu, w kolejnych epizodach zamieniając się w ponad dziesięć różnych postaci: żebraka, dziwaka, ojca rodziny, zabójcę....

Kolejne sekwencje emanują erotyzmem, przerażeniem, smutkiem. Carax zrobił film o życiu, śmierci, kinie, moralności, pięknie i ohydzie człowieka. Mówi, że nie toleruje sytuacji, w której ludzie zagłębiają się w wirtualny świat komputerów, a wspomnienia magazynują na twardych dyskach smartfonów.

"Holy Motors" to eksperyment. Takie próby można pokochać albo odrzucić. W rankingu międzynarodowych krytyków kilku daje więc Caraxowi najwyższe oceny, reszta - najniższe.

Znacznie mniej dzieli krytyków nowy film Alaina Resnaisa „Znów niczego nie widzieliście". Dramaturg Antoine d'Anthac zebrał wybitnych aktorów, którzy przed laty występowali w jego sztuce „Eurydyka". Pokazuje im sfilmowaną wersję przedstawienia zagraną przez młodych wykonawców. Przyjaciele zaczynają powtarzać sceny dramatu. Rzeczywistość miesza się z fikcją, zaś 90-letni Resnais oddaje hołd teatrowi, sugerując, że głębokie przeżycia nie umierają. Może dlatego on też nie kłania się na siłę widzom, lecz pozostaje wierny swojej wizji sztuki.

Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Kultura
Karnawał wielokulturowości, który zapoczątkował odwilż w Polsce i na świecie
Kultura
Nie żyje Frank Gehry. Legendarny architekt miał 96 lat
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Kultura
Pomyśleć o tym, co nieoczywiste. Galeria sztuki afrykańskiej Omeny Mensah w Warszawie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama