Protesty nie milkną, ale sytuacja Warszawskiej Opery Kameralnej jest nadal dramatyczna. Zebrano ponad 4 tys. podpisów pod petycją do ministra Bogdana Zdrojewskiego, by teatrowi nadać status narodowej instytucji kultury. Resort nie chce jednak wydłużać listy placówek, które dzięki temu mogą korzystać z ministerialnego wsparcia swoich budżetów.
A po obcięciu przez sejmik województwa mazowieckiego tegorocznej dotacji o ponad 23 proc. pieniędzy w Warszawskiej Operze Kameralnej starczy tylko na najbliższą edycję Festiwalu Mozartowskiego, Rozpocznie się ona 15 czerwca, później w kasie teatru zabraknie już nawet na płace dla artystów, o spektaklach nie wspominając.
Artyści Warszawskiej Opery Kameralnej mimo wszystko nie tracą nadziei. Chcą nadal występować, nie licząc nawet na honoraria. Dawali koncerty na ulicach stolicy podczas ubiegłotygodniowej Nocy Muzeów, a w tę sobotę organizują własną „Noc Mozarta" w siedzibie teatru przy al. Solidarności.
Rozpocznie się ona o godz. 17, ma się zakończyć o 2. 30 w nocy, ale być może potrwa dłużej. To będzie wielki mozartowski happening, podczas którego zaprezentowane zostaną fragmenty ośmiu spektakli z repertuaru WOK. A jest to przecież jedyny teatr na świecie, który prezentuje wszystkie dzieła sceniczne tego kompozytora.
Sobotnią „Noc Mozarta" rozpoczną sceny z opery „La finta giardiniera", zakończy zaś „Don Giovanni". Nie zabraknie „Czarodziejskiego fletu", „Wesela Figara" i „Cosi fan tutte". Udział w mozartowskiej nocy zapowiedzieli najlepsi soliści WOK z Martą Boberską, Wojciechem Gierlachem, Andrzejem Klimczakiem i Leszkiem Świdzińskim na czele.