Dramat zakończony happy endem

Ania Rusowicz, córka Ady, gwiazdy lat 60., zaśpiewała przeboje tragicznie zmarłej mamy i stworzyła własne. Wyrosła na topową postać polskiej estrady – pisze Jacek Cieślak

Publikacja: 06.07.2012 20:00

Dramat zakończony happy endem

Foto: materiały prasowe

Ada Rusowicz zasłynęła jako wokalistką supergrupy Niebiesko-Czarni, m.in. przebojami „Duży błąd" i „Za daleko mieszkasz miły" oraz udziałem w rock-operze „Naga".

Kiedy rozpoczynałam muzyczną karierę, Ada Rusowicz była już wielką gwiazdą  wspomina Maryla Rodowicz.

Gdy zostałam zaproszona do nagrania telewizyjnego filmu „Kulig", byłam bardzo dumna, że dostałem miejsce w garderobie Ady. Zapamiętałam ją jako osobę niezwykle pogodną i życzliwą ludziom. Potem zniknęła z mojego horyzontu. Dużo koncertowała zagranicą.

Nowy Rok 1991. Ada Rusowicz wraz z mężem Wojciechem Kordą wracali samochodem znajomych z sylwestrowego koncertu. Doszło do wypadku. Ada Rusowicz zginęła. Osierociła dwójkę dzieci, w tym 7-letnią Anię, którą zajęły się ciocie. Odtąd przeboje mamy kojarzyły się z dramatem. Stały się tabu.

Czasami ciocia próbowała coś puścić, potem mąż  wspomina Ania Rusowicz.

Odcinałam się od tej muzyki. Na wszelki wypadek. Nie chciałam wchodzić w towarzyszące jej emocje. Zaczęłam słuchać nagrań pełną parą dopiero chwilę przed nagraniem płyty „Mój Big-Bit". Musiałam do tego dojrzeć. Najpierw puszczałam sobie po jednej piosence. Czytałam tekst, oglądałem filmy z mamą na YouTube

„Kulig" i „Mocne uderzenie". Nie na okrągło, to byłby skrajny masochizm, ale teraz mam je w moich zbiorach. Zbieram pamiątki po mamie dla moich potomnych. Nie chciałabym, żeby byli pozbawieni spuścizny po babci. Chciałabym, żeby wiedzieli, kim była.

Teraz o Ani Rusowicz mówi się i pisze, że jest laureatką czterech Fryderyków i główną gwiazdą trasy „Lata z radiem". Jednak na początku, jej pomysł na muzykę nie u wszystkich wywołał zrozumienie. Chociaż nagrania retro w stylu lat 60. i 70, takich światowych gwiazd jak Amy Winehouse i Jack White, są w Polsce bardzo popularne, nikt nie brał pod uwagę, że w podobnej konwencji mogą śpiewać krajowi artyści.

Generalnie dzieci sławnych artystów są odwodzone od tego, by pójść drogą rodziców. Rozmawiałam o tym m.in. z Natalią Niemen  wspomina Ania Rusowicz.  Wiele osób miało na mnie inny pomysł. Ale jeśli nie my, to kto ma kontynuować rodzinną tradycję? Zwłaszcza że młodzi polscy muzycy tak bardzo chcą zrobić coś nowoczesnego, że zamiast czerpać z bogactwa polskiego big-beatu, zamykają go w muzeum. A może tak sobie wyidealizowali piosenki Czerwonych Gitar, Czerwono-Czarnych i Czesława Niemena, że zrobili z nich kolejną polską świętość, której nie można kalać?

Kiedy Ania Rusowicz postanowiła ożywić tradycję mamy, z początku wydało się to niewykonalne. Producenci i muzycy nie potrafili odtworzyć big- beatowego brzmienia.

Musieli się dopiero nauczyć grać w tym stylu  mówi wokalistka.  Ja miałam łatwiej. Pomogły rodzinne korzenie i barwa głosu. Pasujące do niego melodie nasuwały brzmienie organów Hammonda i oldschoolowe barwy gitar.

„Mój Big-Bit" nawiązuje do dziedzictwa Ady Rusowicz i Czesława Niemena  na płycie zostały przypomniane ich przeboje, jednak kompozycje Ani ijej zespołu dodają albumowi psychodelicznej barwy.

Polski big-beat był grzeczny, ale moja mama śpiewała awangardowo, zwłaszcza na tle innych wokalistek  uważa Ania Rusowicz.  Spotykając się z kolegami z zespołu, nie mieliśmy żadnego artystycznego planu. Wszystko robiliśmy żywiołowo, intuicyjnie. Ale kiedy śpiewałam w studiu, czułam obecność Jima Morrisona. Uwielbiam wyzwolone, bardziej mroczne klimaty. Starsi fani, którzy przychodzą na moje koncerty, a pamiętają lata 60., mówią, że nie wykonujemy big-beatu z czasów ich młodości. Inspirujemy się nim, ale gramy po swojemu. Tytuł „Mój Big-Bit" nie wziął się z niczego.

Widowisko, jakie tworzy na estradzie Ania Rusowicz, jest muzyczno-kostiumowo-choreograficzną stylizacją.

Może ktoś się zdziwi, ale nie lubię tańczyć  wyznaje wokalistka.  Zwłaszcza tradycyjnie. W parze. Mój mąż też. Gdy czasami, na imprezach, podrywałam się, irytował się i krzyczał: Przestań tak tańczyć! Inni myśleli, że to jakiś żart. Potem uświadomiłam sobie, że tańczę tak jak moje ciotki, jak tańczyło się u mnie w domu. Dopiero w połączeniu z muzyką, jaką nagraliśmy, mój taniec ma sens. Właśnie tak reaguję na muzykę.

Ania Rusowicz nie kupuje kostiumów w sklepach.

Na scenie jestem sroczką: musi być kolorowo, dobrze jak materiał opalizuje, świeci! mówi.

Kostiumy sceniczne projektuje ze swoją przyjaciółką.

Wybieramy kroje z lat 60. i 70., bo są bardzo kobiece. Może w Polsce są czymś wyjątkowym, ale w przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii czy Francji, u nas na ulicach wciąż jest dla mnie za szaro. Tak jak za Gomułki. Kiedy to się zmieni? Jednak strój zdobi człowieka i odzwierciedla naszą osobowość.

Maryla Rodowicz ujawniła, że na podstawie jej biografii powstaje scenariusz filmu i musical. W oparciu o biografię Ady Rusowicz i jej córki też można byłoby nakręcić intrygujący film.

Dziadek Ani miał majątek na Wileńszczyźnie, był oficerem Wojska Polskiego. Uciekł z transportu do Katynia wyłamując deski w podłodze wagonu. Później zmienił miejsce zamieszkania, ukrywał swoje pochodzenie, został rolnikiem. Kiedy zmarł, ciężar utrzymania rodziny wzięła na siebie babcia. Prowadząc gospodarstwo wspierała działalność muzyczną Ady. Ta rewanżowała się pomocą w polu. Przyjeżdżała na wykopki wraz zówczesnym narzeczonym Czesławem Niemenem.

Moja mama przyjaźniła się też z Davidem Bowie  zdradza Ania Rusowicz.  Spotkali się na festiwalu na Malcie. Więcej nie powiem!

Teraz przednią sprawdzian kolejnej płyty.

„Mój Big-Bit" powstał w piwnicy, gdzie zaszyliśmy się z Kubą Galińskim w tajemnicy przed światem  mówi wokalistka.  Nowy album chciałabym nagrać zespołowo. Może wyjedziemy do jakiejś starej owczarni i będziemy improwizować? Tak powstały najlepsze płyty. Tak nagrywa Hey. To słychać. Na DVD zarejestrowanym w Trójce widać, jak się pomyliłam, zapomniałam tekstu. Nie wycięłam tego fragmentu. Podoba mi się free style.

Jak podsumuje swoje dotychczasowe życie?

Warto próbować radzić sobie z problemami. Ma je wielu z nas  mówi wokalistka.  Nie chodzi o to, żeby całkowicie odseparować się od przeszłości, udawać, że jej nie było. Ale nie można żyć dawnym dramatem kosztem współczesności. Nie miałam wpływu na to, że spotkał mnie taki los. Ale na swoje życie chcę mieć wpływ.

Ada Rusowicz zasłynęła jako wokalistką supergrupy Niebiesko-Czarni, m.in. przebojami „Duży błąd" i „Za daleko mieszkasz miły" oraz udziałem w rock-operze „Naga".

Kiedy rozpoczynałam muzyczną karierę, Ada Rusowicz była już wielką gwiazdą  wspomina Maryla Rodowicz.

Pozostało 96% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"