Rozmowy rzeki Agaty Bielik-Robson, Małgorzaty Braunek, Jerzego Radziwiłowicza, kolejna biografia Jarosława Iwaszkiewicza, Marka Hłaski... To nowości zaledwie z ostatnich dni. W poprzednim roku takich książek ukazały się dziesiątki. Dlaczego Polacy pokochali czytać o życiu innych?
Jarosław Klejnocki:
Z tego samego powodu, z jakiego pokochali niedawno kryminały: wcześniej ich brakowało, więc wyposzczeni nadrabiamy zaległości. Za PRL-u z rzetelnymi biografiami było krucho. Zarówno ze względu na cenzurę, która uniemożliwiła szczere pisanie o postaciach współczesnych, jak i restrykcyjny model obyczajowy, który nie pozwalał rozwinąć wątków osobistych. Powstawały dobre biografie historyczne, ale cały XX wiek leżał odłogiem. Mamy wielki głód wiedzy o współczesnych postaciach.
Żyjemy w epoce, w której granice intymności nie tyle zostały przesunięte, co ustalone w całkowicie innych rejonach. Osoby publiczne udostępniają czytelnikom gazet najbardziej intymne historie ze swego życia. Poza tym rozwój internetowych blogów i Facebooka sprawił, że właściwie wszyscy mamy możliwość odsłonięcia się, ale też zajrzenia w życie innych. A może zaczęło się to nawet wcześniej, wraz z pierwszym „Big Brotherem". Polska wtedy oszalała na punkcie obserwowania ludzi zamkniętych w klatce. Taką klatką jest też tekst, książka.