Wszystko musi być za darmo

Strachy Na Lachy wydały znakomity album „!To!", który jest obecnie najlepiej sprzedającą się płytą w Polsce - Jacek Cieślak

Publikacja: 22.02.2013 16:53

Grupa osiągnęła już popularność T.Love i goni Kult. Lider Krzysztof Grabaż Grabowski (ur. 1965), wcześniej znany z Pidżamy Porno, wygarnął młodemu pokoleniu, pasożytującemu w Internecie.

Zobacz galerię zdjęć

W granym przez rockowe stacje hicie „I Can't Get No Gratisfaction" zespół szydzi z młodych, którzy przez lata nie dawali głosu w społecznych debatach, ale ożywili się, gdy rząd zaczął walczyć z piractwem w sieci. Rewelacyjna piosenka brzmi następująco: „Wszystko powinno być za darmo/Książki, teatr i płyty/Bonus za solidarność/Poniżej pasa chwyty są już w cenie/Masz to w cenie".

Pokolenie Pic

Można odnieść wrażenie, że Grabaż, nomen omen, chciał sobie u młodych nagrabić. W innej piosence śpiewa wprost: młode pokolenie jest gorsze od starych! – To bieżące obserwacje publiczności, potomstwa i jego znajomych – odpowiada. Obserwacje Grabaża są takie: „Nie masz nic do powiedzenia/Czy coś się w twojej głowie tli/Identyczne świeczki bez płomienia/Siedzi Pokolenie Pic".

– Być może dała znać o sobie bezradność starca, który próbuje nadążyć za światem i pojąć to, co niesie ze sobą współczesność. Mój tata też na mnie narzekał – tłumaczy się muzyk. – Ty pracujesz w kulturze, ja pracuję w kulturze i widzimy, jak świat tradycyjnych wartości kulturalnych się rozpada. Dla mnie dzień bez kultury jest dniem straconym. Dla młodego pokolenia to chleb powszedni. Normalka. Oni nie muszą czytać książek i nie czytają. Nie muszą kupować płyt, bo mają wszystko w sieci. Nie chodzą do muzeów i do teatrów. Ale to nie tylko problem młodzieży. Zdaniem Grabaża olbrzymia większość społeczeństwa żyje poza kulturą. Ewentualnie interesuje Polaków jej najniższy poziom, czyli telewizja albo komercyjne stacje radiowe. No i disco polo.

Trzeba przyznać, że gdy młodą generację Grabaż definiuje bez pardonu jako „pokolenie Pic", swojej też nie oszczędza. Nazywa ją „Pokoleniem Shit i Botox Party". Ciekaw jestem, co się stanie, gdy Strachy wykonają piosenki bardzo krytyczne wobec młodych na żywo. Dojdzie przecież do absurdalnej sytuacji, że będą je śpiewać również oni. Z masochistyczną radością?

– Pidżama Porno miała utwór „Nienawidzę twojej generacji" – odpowiada Grabaż. – To był nasz spory hit i ówcześni młodzi śpiewali go z zapałem. Myślę, że teraz może zafunkcjonować podobny mechanizm.

Nowi barbarzyńcy

„I Can't Get No Gratisfaction" jest też protestem przeciwko rozwydrzeniu w sieci i obrzucaniu publicznych osób błotem. – To się ze sobą łączy – uważa Grabowski. – Jeśli masz coś za darmo, nie szanujesz tego. Jeśli dostaniesz od taty fajne auto i rozbijesz je na pierwszym drzewie, pomyślisz sobie, że dostaniesz następne. Tak samo jest z każdą inną rzeczą, która ci przychodzi łatwo, szybko i zbyt przyjemnie. Agresja skierowana przeciwko artystom również z tego się bierze. Niewielu docenia naszą pracę i czas, który poświęcamy, żeby powstało dzieło, no i przede wszystkim mało kto zdaje sobie sprawę, ile to kosztuje.

W najprostszym odbiorze społecznym artysta to jest nierób, który śpi do godz. 14. – Na tej zasadzie można powiedzieć, że pracuje tylko ten, kto się w pracy ubrudzi, czyli, na przykład, górnik lub hutnik – ripostuje Grabaż. – Ci zaś, którzy wysilają szare komórki, są obibokami. Historia ludzkości od zawsze ma cykle barbarzyńskie, w których inteligenci są postponowani. „Dnia ósmego – w piśmie stanie tak zaiste/ Pan Bóg stworzył fana/ Potem fan stworzył artystę" – pisze muzyk, nawiązując do stylu biblijnego. Szydzi ze stawiania sprawy na głowie, bo fani czują się właścicielami muzyki i artystów. Mówią: „Zawsze gramy u siebie/ My trzymamy tu władzę".

Wokalista się nie patyczkuje: – Mamy w Internecie rządy motłochu, ochlokrację i jeżeli ktoś ma najmniejszą choćby wrażliwość, a co dopiero ponadprzeciętną – a artyści ją mają – jest bezradny wobec ataków. Ordynarnych, brutalnych, obraźliwych. Zachowując proporcję, przypomina się marzec 1968 r. i nagonka na Żydów, inteligencję w ogóle. Historia zna wiele takich ciemnych okresów, gdzie rozum szedł spać, a poklask zbierali ci, którzy potrafili najdonośniej wrzeszczeć.

„Gratisfaction" to tekst, który ukazuje absurdalność całej sytuacji. Po kilku latach niewchodzenia na fora internetowe przeczytałem kilka komentarzy i piosenka o paszkwilach sama się złożyła.

Piosenka jest pikantna również dlatego, że opiera się na liście skandali byłych i niebyłych: „Muniek to w Pszowie miał zadyszkę/ Bo śpiewając w ustach trzymał łyżkę/ Kazik – postać rozstrzelana/ Przez najwierniejszego fana/ Zaś Grabaż to skończony matoł/On się skończył nim się zaczął/Czesław zaś tarmosił Gochę/ By mu dała za darmochę".

– To jest niemal dokładny cytat z Internetu – broni się Grabaż.

Romans z Courtney

Internet i zabijanie słowami jest też w ujęciu lidera Strachów fragmentem przemysłu śmierci, o którym śpiewa w „Bloody Poland": „Specyficzny to kraj – o ja pierniczę/ Gdzie najlepiej sprzedają się znicze/ (...) Z nikim tutaj nie wypijesz na zgodę/ Każdy z nas lubi inną pogodę/ Gdy się sprawdzisz w tym systemie/ Będziesz na pasku w TVN-ie". To prawda: w Polsce sprzedaje się najlepiej śmierć i to, co negatywne.

– Kiedyś, podczas rozmowy z jednym z dziennikarzy telewizyjnych, zaproponowałem mu tak zwane kwadranse dobroci – żeby spróbować pokazać coś fajnego, że coś jest w wporzo – opowiada muzyk. – Przecież na paskach z newsami powinny się pokazywać również wiadomości pozytywne. To by było coś, wyobraź sobie – włączasz telewizję i nic cię nie przygnębia, tylko cieszysz się, że komuś się udało. No, ale tak nie jest.

– Jestem pewien, że pogoń za kulturą śmierci i złem to medialne pójście na łatwiznę – dodaje Grabaż. – Szkoda, bo sporo osób byłoby zainteresowanych dobrymi wiadomościami. Uzależnienie większości dziennikarzy od złych informacji przypomina uzależnienie od twardego narkotyku. Na nowej płycie Grabaż poczynił też wyznanie, że jest za stary na romans z szaloną Courtney Love. – Jak każdy młody człowiek miałem swój okres buntu związany z działaniem hormonów, wkurzała mnie też brutalna rzeczywistość lat 80. Mój bunt stał się bardziej świadomy, gdy rodziła się nowa Polska. Natomiast teraz jestem osobą, której do śmierci jest bliżej niż dalej. Oczekiwanie ode mnie buntu jak u dwudziestolatka jest absurdem. Musiałbym to zagrać, a jestem słabym aktorem.

Dlatego mówię tekstem szybkim, prostym, bezpośrednim, że przestałem być buntownikiem. Patrzę na wiele rzeczy krytycznie, ale chciałbym, żeby buntowali się młodsi ode mnie, bo niczego nie osiągnęli, nie wywalczyli i niczego nie mają. Poza elementarną normalnością nie odczuwam żadnego braku i nie będę kłamał. Nie jestem hipokrytą.

Jeśli chodzi o bunt młodego pokolenia, Grabaż jest sceptyczny.

– Ma z jednej strony nadmiar wszystkiego, a z drugiej jest bezradne, bo tak naprawdę nie ma nic. Chodzi po e-sklepach w Internecie, widzi pełne wystawy w galeriach handlowych. Sprzęt elektroniczny, gadżety, samochody – wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Ale gdyby ją wyciągnęli – zawisłaby w próżni albo odbiła się od ekranu.

Młodzi ludzie kończą studia i idą na bezrobocie.

To dla mnie koszmar, sytuacja absolutnie nie do zaakceptowania – dodaje. – Nie wyobrażam sobie, jak dzisiejsza młoda generacja i następne zakorzenią się w Polsce, wezmą odpowiedzialność za kraj.

Punkowiec w Zetce

Grabowski tłumaczy, że najważniejsza dla młodej generacji powinna być kwestia zidentyfikowania wroga.

– Tymczasem wroga zdefiniować nie chce i jest społecznie niechętna. Dostaję w tygodniu, co najmniej, dziesięć e-maili z prośbą od młodych zespołów, żeby mogły zagrać z nami. Są to grupy, które uwielbiają krytycy, ale same nie są na tyle silne i wyraziste, by stać się głosem pokolenia. Dotyczy to polskich dwudziestolatków i trzydziestolatków. Nie mają swojej Nirvany, Rolling Stonesów czy Kazika. Podoba się czy nie, młodzież woli iść posłuchać tych prawd, które śpiewają stare trepy. Niedługo będziemy dziadkami. Kazik już jest. Tymczasem na solowe koncerty młodych przychodzi czterdzieści, pięćdziesiąt osób. Jaki to głos pokolenia? Nie możemy się jednak nad nimi użalać. Muszą się sami wziąć w garść. Sami zorganizować.

Chociaż Grabaż ma punkowe korzenie, z łatwością pisze przeboje. „Dzień dobry, kocham cię" jest grane nawet przez Radio Zet.

– Kiedy Sławek Pietrzak, nasz wydawca, usłyszał utwór po raz pierwszy, powiedział: „To jest taka piosenka, którą nawet Radio Zet zagra". Jego słowa się spełniły. Zetka odkryła ten hit, ale po siedmiu latach!

Grupa osiągnęła już popularność T.Love i goni Kult. Lider Krzysztof Grabaż Grabowski (ur. 1965), wcześniej znany z Pidżamy Porno, wygarnął młodemu pokoleniu, pasożytującemu w Internecie.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 98% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"