O tym, że przez pięć lat będą kierować najważniejszą instytucją muzyczną w kraju Wojciech Nowak i Jacek Kaspszyk, dowiedzieli się tuż przed Bożym Narodzeniem, gdy ogłoszono wyniki konkursu na dyrektora Filharmonii Narodowej. Wzbudzał ogromne emocje, atakowano ministra kultury, że ogłosił go zbyt późno, a kryteria sformułował niejasno. Nie wiadomo było, czy konkursowa komisja ma wybrać dyrektora naczelnego czy artystycznego.
Kontrowersje szybko się skończyły, gdy zapadł werdykt. Wojciech Nowak, jeden z dziesięciu kandydatów dopuszczonych do przesłuchań, znalazł bowiem salomonowe rozwiązanie. Powiedział, że jeśli będzie kierować Filharmonią Narodową, jej szefem artystycznym zostanie Jacek Kaspszyk.
Obie kandydatury należą do kategorii oczywistych. Z Filharmonią Narodową Wojciech Nowak związany jest od końca lat 90. Był zastępcą poprzednich dyrektorów: Kazimierza Korda i Antoniego Wita, w PRL pracował w Pagarcie, po 1989 r. z dwoma partnerami założył jedną z pierwszych i najlepszych w Polsce agencji impresaryjnych. Jacek Kaspszyk to z kolei wybitny dyrygent średniego pokolenia, pracujący w kraju i za granicą. Wymieniany był wśród kandydatów na szefa Filharmonii Narodowej już w 2001 r. przy poprzedniej zmianie personalnej.
Dzisiaj dotacje od sponsorów to 7 procent budżetu Filharmonii. To mniej niż średnia w Europie
Trudno podważać ich dokonania, ale część melomanów jest zawiedziona. Oczekiwała, że pojawi się ktoś, kto tchnie absolutnie nowego ducha w obrosłą ponad 110-letnią tradycją instytucję.