Koncerty poświęcone Milesowi Davisowi i Charliemu Hadenowi na festiwalu Jazz nad Odrą

W czasie koncertu Tribute to Charlie Haden publiczność festiwalu Jazz nad Odrą wstrzymała oddech, a serca słuchaczy zabiły mocniej.

Publikacja: 12.04.2013 15:39

Wszystko za sprawą kwartetu Tribute to Charlie Haden, na którego czele stanął saksofonista Ernie Watts, a na kontrabasie zagrał uczeń Charliego Hadena, mieszkający w Los Angeles Wrocławianin, kontrabasista Darek Oleszkiewicz. To jego wspomnienia i zapowiedzi utworów urozmaiciły koncert, stworzyły intymną atmosferę pozwalającą przypomnieć sobie muzykę chorego mistrza kontrabasu, którego muzycy postanowili uhonorować.

- Stan zdrowia Charliego Hadena poprawia się. Niedawno zagrał trzy utwory na jednym z koncertów, po raz pierwszy od dwóch lat - powiedział Oleszkiewicz.

Kompozycje Hadena, członków zespołu i standardy wypełniły wieczór w Imparcie na 49. festiwalu Jazz nad Odrą. Zaskoczyła intrygująca interpretacja nowoczesnej kompozycji „Bop Be" Keitha Jarretta, z którym Haden współpracował, ale kwartet rozpędził się na dobre w utworze pianisty Billy'ego Childsa „Hope in the Face of Despair". Efektowne solówki zagrali tu: saksofonista Ernie Watts, członek Quartet West Hadena oraz mało u nas znany, a z pewnością niedoceniony Billy Childs.

- Pod koniec lat 80. wyjechałem z Polski. Po roku spędzonym w Meksyku dotarłem do Los Angeles, gdzie dostałem stypendium i miałem szczęście trafić na zajęcia z Charliem Hadenem - wspominał Darek Oleszkiewicz. Ten czas jest nieustannie dla mnie źródłem mądrości i inspiracji. Charlie uczył nas ze słuchu, bez nut. Mówił, żebyśmy nie odtwarzali harmonii, a tworzyli je, żebyśmy grali jak niewidzialni - dodał zapowiadając free-jazzowy temat Ornette'a Colemana „Invisible". Z pewnością sam autor utworu zagrałby go bardziej nowatorsko i drapieżnie, bowiem Ernie Watts ocieplił go brzmieniem swojego saksofonu tenorowego.

- Charlie Haden przynosił na lekcje swoją słynną kasetę z pięćdziesięcioma wersjami tematu „Body and Soul". Uwielbiał ten standard. Zwracał uwagę na ulotne niuanse - powiedział Darek Oleszkiewicz i solo zagrał niesamowitą, własną wersję „Body and Soul". Jego kontrabas ożył, jakby miał własną duszę, a struny, przyzwyczajone do podawania rytmu, pod palcami Wrocławianina zaśpiewały melodię słynnego tematu.

To był najlepszy wstęp do finałowej kompozycji wieczoru z amerykańskim kwartetem - „Oasis" Erniego Wattsa. Pierwszy raz usłyszeliśmy ją w sierpniu 2012 r. podczas koncertu Wattsa na festiwalu Jazz na Starówce w Warszawie, ale wtedy saksofoniście towarzyszyli inni muzycy. We Wrocławiu Watts, Oleszkiewicz, Childs i perkusista Harvey Mason sięgnęli szczytów. Wydawało się, że ulegając dramaturgii aranżacji publiczność wstrzymała oddech by nie uronić żadnego dźwięku z improwizacji.

Saksofonowe frazy aż iskrzyły zaskakując ekspresją, sekcja rytmiczna stworzyła zwartą podstawę dodając muzyce energii, fortepian doprowadził utwór do kulminacyjnego momentu. Na bis muzycy zagrali balladę Hadena „First Song" delikatnie wyciszając emocje.

Te znowu sięgnęły zenitu podczas koncertu drugiego amerykańskiego zespołu Miles Smiles nazwanego tak na cześć albumu Milesa Davisa z 1967 r. Na czele sekstetu stanął Wallace Roney, namaszczony przez legendarnego trębacza. Na gitarze zagrał Larry Coryell, czołowa postać elektrycznego jazzu lat 70., na saksofonie zagrał Rick Margitza, przy organach Hammonda zasiadł największy wirtuoz tego instrumentu Joey DeFrancesco, przy perkusji Alphonse Mouzon, człowiek o „atomowym" uderzeniu i perfekcyjnym wyczuciu rytmu. Na 6-strunowej gitarze basowej usłyszeliśmy Ralphe'a Armstronga.

Roney, Magritza i Mouzon grali z Milesem Davisem i to oni skutecznie wywołali ducha jego elektrycznej muzyki. I to zarówno grając tematy z albumu „Miles Smiles" jak „Footprints" Shortera, jak i późniejsze, popowe kompozycje m.in. „Time After Time" wykonywane przez zespół Davisa pod koniec lat 80., także w Warszawie.

Wszyscy muzycy popisywali się solówkami, ale w pewnym momencie zaczęła przeszkadzać ściana funkowego rytmu tworzona przez bas i perkusję. Przez to muzyka Milesa straciła finezję i duch trębacza gdzieś raptem uleciał. Wallace Roney rzeczywiście przypomina stylem gry Davisa. Gdyby tylko trochę schudł, byłoby mu łatwiej grać karkołomne solówki, z jakich niegdyś słynął.

Dziś na festiwalu Jazz nad Odrą solowy występ pianisty Adama Makowicza i recital najlepszego jazzowego wokalisty Kurta Ellinga. Jutro zaśpiewa Cassandra Wilson.

Wszystko za sprawą kwartetu Tribute to Charlie Haden, na którego czele stanął saksofonista Ernie Watts, a na kontrabasie zagrał uczeń Charliego Hadena, mieszkający w Los Angeles Wrocławianin, kontrabasista Darek Oleszkiewicz. To jego wspomnienia i zapowiedzi utworów urozmaiciły koncert, stworzyły intymną atmosferę pozwalającą przypomnieć sobie muzykę chorego mistrza kontrabasu, którego muzycy postanowili uhonorować.

- Stan zdrowia Charliego Hadena poprawia się. Niedawno zagrał trzy utwory na jednym z koncertów, po raz pierwszy od dwóch lat - powiedział Oleszkiewicz.

Pozostało 87% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla