Młodzi lubią śpiewać w operze

Dyrektor Konkursu Moniuszkowskiego, Beata Klatka opowiada o tajnikach jego organizacji oraz o działalności Akademii Operowej

Publikacja: 10.05.2013 15:26

Młodzi lubią śpiewać w operze

Foto: archiwum Teatru Wielkiego – Opery Narodowej

Spodziewała się pani tak wielu zgłoszeń do tegorocznego konkursu?

Beata Klatka:

Liczyłam na duże zainteresowanie, choć były momenty, kiedy wszyscy w biurze żyliśmy w niepewności. Czas mijał, a lawina chętnych nie napływała, mimo że rozesłaliśmy materiały do teatrów i uczelni na całym świecie. Przy dzisiejszym szumie informacyjnym nie wiadomo jednak, co przebije się do zainteresowanych, a co zaginie między mailowymi spamami. A potem okazało się, że połowa zgłoszeń napłynęła niemal ostatniego dnia. Uświadomiłam sobie wówczas, że skoro ja i tyle znanych mi osób wysyła coroczne zeznanie podatkowe dopiero 30 kwietnia, to może w naturze człowieka leży odkładanie decyzji do samego końca.

Co było najistotniejsze w korespondencji z kandydatami?

Staraliśmy się zapewnić im wszechstronną pomoc w otrzymaniu materiałów muzycznych. Nasz konkurs różni się od innych tym, że nie wystarczy nauczyć się sześciu arii, z którymi można zaistnieć w tego typu wydarzeniach tu wymagane jest zaśpiewanie trzech utworów polskich: jednej arii z polskiej opery oraz dwóch polskich pieśni, w tym jednej pieśni Stanisława Moniuszki. Dla zagranicznych uczestników są to zazwyczaj utwory kompletnie nieznane, a jeśli nawet coś o nich wiedzą, nie mają pojęcia, że część ma tłumaczenia tekstów, nie trzeba więc uczyć się śpiewania po polsku. Takie a nie inne założenia repertuarowe wynikają z koncepcji twórcy konkursu – pani Marii Fołtyn – niestrudzonej propagatorki twórczości Stanisława Moniuszki i muzyki polskiej.

Czy w wyszukiwaniu utalentowanych śpiewaków pomocna była działalność Akademii Operowej funkcjonującej przy Operze Narodowej?

Oczywiście, na warsztaty przyjeżdżają do Akademii młodzi ludzie o dużym potencjale artystycznym. Część z nich przystąpi do Konkursu Moniuszkowskiego, choć zajęć nie traktowaliśmy jako okazji do naboru konkursowiczów. Dopiero teraz, bezpośrednio przed pierwszym etapem zorganizowaliśmy specjalne warsztaty dla tych, którzy zostali zakwalifikowani.

Jakich sposobów używaliście, by zachęcić uczestników Akademii do ewentualnego startu?

Jednego, podstawowego. Wskazywaliśmy, że ze względu na skład jurorów mają szansę zwrócić na siebie uwagę, a to znacznie ważniejsze niż zdobycie nagrody. Nigdy nie wiadomo, kto zostanie zapamiętany przez dyrektora teatru czy menedżera. Ale niektórzy słuchacze Akademii już rozpoczęli interesującą działalność artystyczną, która uniemożliwiła im przyjazd na nasz konkurs.

Członkowie komisji selekcyjnej nie narzekali, że muszą dokonać bardzo trudnego wyboru?

328 zgłoszeń oceniało troje wybitnych śpiewaków: Jolanta Żmurko, Agnieszka Rehlis i Romuald Tesarowicz. To było naprawdę ciężkie zadanie, ale od razu ustaliliśmy, że do konkursu zostanie dopuszczonych 70 osób

Co zmieniło się w regulaminie konkursu?

Uczestnik zaśpiewa jeden utwór mniej w drugim etapie, gdyż pieśń obcego kompozytora XIX i XX wieku przesunęliśmy do etapu pierwszego. Zrezygnowaliśmy ponadto z pieśni Fryderyka Chopina, obowiązkowej trzy lata temu, ale wtedy trwał Rok Chopinowski. Program, który trzeba przygotować, i bez niej jest bardzo zróżnicowany. To naprawdę trudny konkurs.

Z listy uczestników wynika, że geografia konkursowa jest bardziej zróżnicowana niż w poprzednich edycjach.

Też tak uważam. Intryguje fakt, że zakwalifikowało się tylko troje śpiewaków z Rosji, którzy w przeszłości silnie byli tu obecni. W tym roku chętnych z tego kraju było dużo, ale komisja wybrała jedynie troje Rosjan, a muszę dodać, że jej członkowie nie mieli żadnych informacji o śpiewakach, nie znali nawet ich nazwisk, każdy kandydat był dla nich kolejnym numerem na liście.

Jakie korzyści z organizacji konkursu może mieć Opera Narodowa?

Może pozyskać ciekawych młodych wykonawców. Osobiście liczę również na to, że dzięki tegorocznej edycji oraz bezpośrednim transmisjom w Internecie przesłuchań II i III etapu zaczniemy budować życzliwą atmosferę dla śpiewania. Pokażemy alternatywę dla rozmaitych telewizyjnych show, gdyż konkurs dowodzi, że sztuką operową też interesują się ludzie młodzi.

Czy dojdzie wreszcie do utworzenia przy Teatrze Wielkim studia operowego?

Mam taką nadzieję. Byłaby to naturalna konsekwencja rozwoju konkursu oraz Akademii Operowej. Znalazła się ona w takim punkcie rozwoju, że same warsztaty, których w ciągu dwóch lat zorganizowaliśmy kilkanaście, już nie wystarczają. Owszem, dzięki powiązaniom w europejskiej sieci ENOA z innymi tego typu przedsięwzięciami możemy wysyłać uczestników na kursy do ważnych ośrodków za granicą, zapewniamy kontakt z najwybitniejszymi śpiewakami i pedagogami, ale powinniśmy pójść dalej. Starsi uczestnicy naszych zajęć zaczynają wyfruwać w świat, a my nie mamy zbytnich możliwości, by ich zatrzymać. Studio operowe dałoby młodym śpiewakom szansę zobaczenia, jak powstaje spektakl, pozwalałoby przezwyciężyć barierę, jaka dziś istnieje między uczelnią a teatrem. Studia są ukierunkowane przede wszystkim na kształcenie wokalne, współczesny teatr wymaga aktorstwa, umiejętności budowania roli, pracy z reżyserem. Takie studia działają przy wielu teatrach, ich adeptom po pewnym okresie powierza się mniejsze role w przedstawieniach, korzyść jest więc obopólna. I dla teatru, i dla śpiewaków.

Sądzi pani, że tegoroczny konkurs będzie ciekawy?

Bardzo liczę na to i wierzę, że tak się stanie.

rozmawiał Jacek Marczyński

Spodziewała się pani tak wielu zgłoszeń do tegorocznego konkursu?

Beata Klatka:

Pozostało 99% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"