Wcześniej pojawił się jedynie w większym towarzystwie – w utworach Henryka Mikołaja Góreckiego wydanych przez koncern NAXOS. Jego prawdziwy debiut fonograficzny zdarzył się zatem dość późno.
Andrzej Dobber jest przecież od dawna zadomowiony w nowojorskiej Metropolitan, londyńskiej Covent Garden czy najlepszych teatrach niemieckich. Ale też polski baryton nie należy do artystów, którzy skwapliwie zabiegają o promocję własnej osoby.
Miał 25 lat, gdy wyjechał z Polski na trochę, na stypendium. Wrócił dopiero 11 lat później, w 1997 r., jako śpiewak z bogatą karierą. I nadal w kraju nie pojawia się zbyt często zajęty zagranicznymi zobowiązaniami, choć niedawnymi koncertami w Krakowie i Warszawie świętował 30-lecie pracy artystycznej.
Album ten powstał przy okazji występu w Filharmonii Narodowej z jej orkiestrą pod dyrekcją Antoniego Wita. Jest typową wizytówką śpiewaka prezentującego się we fragmentach najważniejszych ról. W przypadku Andrzeja Dobbera utrwala też moment pewnego artystycznego przełomu.
Polak zyskał uznanie jako śpiewak verdiowski, a to jedna z najwyższych ocen, jaką można zdobyć w operowym świecie. Istotnie, jego baryton o miękkim, a zarazem mocnym brzmieniu doskonale nadaje się do kreowania Makbeta, Rigoletta czy Giorgia Germonta w „Traviacie", czego dowody dostarcza płyta.