Danuta Lubina-Cipińska
- To jubileusz orkiestry, której nie ma, ale przecież jest – mówił prowadzący koncert Jacek Filus. Spiritus movens tego wydarzenia jest Kazimierz Wnęczak, od początku do końca istnienia orkiestry grającego w niej na oboju i saksofonie altowym. Wraz z dwoma kolegami z byłej orkiestry Miliana, Tadeuszem Malickim i Ryszardem Machelem, skrzyknęli jeszcze kilkunastu muzyków, niektórzy przyjechali na ten koncert nawet z Ameryki. – Tak bardzo chcieliśmy znów zagrać razem – mówili. Niewykluczone, że orkiestra zostanie reaktywowana, prowadzone są już wstępne rozmowy na ten temat.
Na widowni zasiadł Jerzy Milian, wybitny jazzman, wibrafonista, kompozytor i aranżer, który Orkiestrę Rozrywkową stworzył i prowadził przez 17 lat, aż do jej rozwiązania. Zdrowie już nie pozwala Milianowi na występy, ale dla uhonorowania swego byłego szefa muzycy odtworzyli z taśmy dwa archiwalne nagrania jego kompozycji z cyklu pastorałek. W jednej z nich słuchacze, którzy przyszli do studia koncertowego (tego samego, w którym 40 lat temu orkiestra dokonała swych pierwszych nagrań), mogli w solówce na wibrafonie podziwiać kunszt Miliana. Jerzy Milian karierę jazzmana rozpoczynał w słynnym Sekstecie Krzysztofa Komedy właśnie jako wibrafonista.
Orkiestra, którą prowadzili Andrzej Marko i Henryk Krzeszowiec, przypomniała kilkanaście światowych standardów muzycznych oraz kompozycji i aranżacji Jerzego Miliana. Wśród solistów znalazła się Ewa Śnieżanka, która zaśpiewała m.in. przebój Edith Piaf „Non, je ne regrette rien". – Nie żałuję niczego, a na pewno tych lat spędzonych z orkiestrą Jerzego Miliana – mówiła z estrady ze wzruszeniem.